środa, 30 lipca 2014

Chapter tenth.

Przez te kilka dni nic się nie zmieniło.Unikałam mamy,jak ognia,ale ona i tak się wszystkiego czepiała.Alex potajemnie wypytywał się ojca,dlaczego Lucy jest dla mnie taka okrutna.Niestety niczego się nie dowiedział lub nie mówi mi całej prawdy,ale to byłoby bez sensu.
Luke się do mnie nie odzywa,a ja nie jestem mu dłużna.To on zaczął tą kłótnię,więc niech on ją skończy.Tęsknię za nim,za naszymi wygłupami,za całą resztą.Przez to wszystko,nie mogę się z nimi spotykać,nie chcę się narażać matce.

Wróciłam do domu na piechotę.Spóźniłam się na autobus i do tego wszystkiego zaczęło padać,nie zaczęło lać,jakby ktoś lał wodę z węża.Przemokłam do suchej nitki i strasznie zmarzłam.
Gorzej już być nie może!
Pobiegłam na górę.Wzięłam gorący prysznic i przebrałam się w wygodne ciuchy.
Zabrałam jeszcze koc i książkę,którą właśnie czytałam.
Zeszłam do salonu.Usiadłam na kanapie,szczelnie okrywając się kocem.Było mi strasznie zimno,mam nadzieję,że się nie przeziębiłam. Zaczęłam czytać Dary Anioła,kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Alex debilu,zabiera się klucze!
Otworzyłam i oniemiałam.Przed drzwiami stał Luke.Nie był zbyt wesoły.
-Myślałem,że jesteś inna!Sądziłem,że jesteśmy przyjaciółmi!-Zaczął się wydzierać.Nie miałam pojęcia,o co mu chodzi.Stałam tam,jak wryta,nie potrafiłam nic powiedzieć,a do oczu napłynęły mi łzy.-Chciałem wszystko naprawić.Pisałem,dzwoniłem,ale jak widzę ty już nie chcesz się ze mną przyjaźnić.I dobrze,bo ja też nie!-Odwrócił się i wkurzony odszedł w swoją stronę.
Nie zrozumiałam,o co mu chodziło.Jego słowa nie docierały do mnie.
-Luke!-Powiedziałam rozpaczliwym tonem,przez łzy i wybiegłam na chodnik.Nic nie odpowiedział,nawet się nie odwrócił.
-A psik!-Pociągnęłam nosem i wróciłam do domu.Na stopach miałam tylko skarpetki,a nadal padało.

Usiadłam na kanapie i zanosiłam się od płaczu.
Co się w ogóle wydarzyło?
 Luke wspominał,że do mnie pisał i dzwonił,ale ja przecież nie mam telefonu.Lucy mi go zabrała. Zaraz zaraz. 
Czy moja matka jest w stanie zniszczyć moją przyjaźń,podając się za mnie przez telefon?! Oczywiście,że jest!
I w moim momencie olśnienia przyszli moi rodzice.Gdzie oni w ogóle byli?!
-Nie wierzę,że mogłaś mi coś takiego zrobić!Wiedziałam,że jesteś zdolna do wszystkiego,ale z tym już przegięłaś!Dlaczego ty mnie tak traktujesz?!-Wybuchłam.
Nie mogłam się powstrzymać.Przez tyle lat byłam przez nią poniżana,a mimo to nigdy jej nic w tej sprawie nie powiedziałam,ale teraz to przegięła.Zniszczyła moją przyjaźń.Nie daruję jej tego!
-Uspokój się smarkaczu,o co ci chodzi?!-Wytarła się tak samo głośno,podchodząc do mnie.
-Spokój!-Tata wszedł między nas.-Natalie,o co chodzi?Usiądźmy spokojnie.
 Kiedy już usiedliśmy na kanapie,zaczęłam mówić.
-Mama napisała lub zadzwoniła z mojego telefonu,który mi zabrała do Luke'a.Nie wiem,co mu powiedziała,ale on mnie teraz nienawidzi.Zniszczyłaś moją przyjaźń!Zadowolona?!
-Jakiego Luke'a?-Odezwał się ojciec.
-To nie jest teraz istotne.Luke jest...był moim przyjacielem,dopóki mama tego nie zniszczyła.
-Ja ci nic nie zniszczyłam!Ogarnij się dziewczyno!-Znów zaczęła krzyczeć.
-To pokaż mój telefon.Chyba nie ma tam nic,co mogłoby ci zaszkodzić.
-Masz na niego szlaban,a ja nic ci nie muszę pokazywać.-Próbowała się ratować,co niezbyt dobrze jej wychodziło. 
Hah,1:0 dla Natalie!
-Lucy jeśli jest tak,jak mówisz i nic nie zrobiłaś,to pokaż telefon.-Powiedział spokojnie ojciec.On zawsze potrafił zachować zimną krew.
Matka niechętnie wyciągnęła urządzenie ze swojej torebki i podała je swojemu mężowi.
-Nati,chcesz sprawdzić?-Spytał,a ja tylko pokiwałam głową i zabrałam mojego iPhone'a z rąk taty.Przeglądałam spis połączeń.Było z trzydzieści nieodebranych od Luke'a i dziesięć od Beau.Weszłam na wiadomości.
Od:Lukey
Przepraszam,nie powinienem się tak unosić.To twoja sprawa,co cię łączy z Beau.Nie wiem,co mną kierowało.Może się spotkamy i to obgadamy? ♥
Od:Lukey
Wiem,że możesz być na mnie zła,ale odpisz coś.Nie chcę by nasza przyjaźń się rozpadła i to przez jakąś głupią sprzeczkę.
Do:Lukey
Odpieprz się ode mnie.Nie chcę cię znać.Zapomnij...
-Nie wierzę!Nie mogłaś tego zrobić!-Poczułam słone łzy na policzkach.Nienawidziłam jej w tej chwili tak bardzo,że nie mogłam tego nawet opisać.Myślałam,że Luke się na mnie śmiertelnie obraził,a tak naprawdę chciał się pogodzić.
-Kochanie pokaż to.-Tata wyciągnął mi telefon z ręki.Kiedy to przeczytał,aż ze zdziwienia otworzył usta.-Lucy...Jak mogłaś?
 Nie mogłam na nią patrzeć.Brzydziłam się
.Szybko pobiegłam do pokoju,zabierając telefon.Wstukałam numer Lukey'a,który znałam na pamięć i nacisnęłam zieloną słuchawkę.Nie odbierał.Zaczęłam jeszcze bardziej płakać.Nie miałam zamiaru przebywać w jednym domu z tą kobietą.
 Wyjęłam z szafy torbę i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy.Po dwudziestu minutach byłam spakowana.Ubrałam brązowe emu i kurtkę.Zeszłam po moim ukochanym drzewie do ogrodu,a stamtąd wyszłam na ulicę.
-A psik!A psik!-Przeziębiłam się na dobre.Jeszcze tego mi brakowało.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu.Była 19.30.Nie miałam pojęcia dokąd pójść,przecież do Luke'a nie pójdę.Boję się,że mi nie wybaczy.Jest tylko jedno wyjście.Moje ostatnie koło ratunkowe,mianowicie Olivia.

Zapukałam do drzwi domu dziewczyny.Po kilkunastu sekundach usłyszałam otwieranie się zamku,a zaraz po tym ujrzałam uśmiechniętą Olivię.
Czy tej dziewczynie ktoś klejem ten uśmiech przykleił do twarzy?
-Hej Liv.-Powiedziałam przez nos.
-Hej Naty.Co się stało?Spytała spoglądając na torbę.
-Mała rodzinna kłótnia,a właściwie nie taka mała.Mogłabyś mnie przenocować?
-Jasne.Wchodź,zaraz  mi wszytko opowiesz.-Pociągnęła mnie do środka.

-Chcesz herbaty?-Spytała.Ja siedziałam na kanapie w salonie,a Olivia była w kuchni.
-Poproszę.A psik!
-Ale się załatwiłaś.-Skwitowała,podchodząc do mnie z ciepłą herbatką waniliową.
-Opowiadaj,co się stało?Dlaczego jesteś chora i uciekłaś z domu?-Usiadła obok mnie,ściszając telewizor,który był włączony na programie muzycznym.
-Jestem chora,bo wracałam na piechotę w deszczu ze szkoły,ale to najmniej ważne.Zacznijmy od początku...
Opowiedziałam jej o tym,co się wydarzyło,że miałam szlaban na telefon i wychodzenie,o mojej rozmowie z Lukiem i o akcji mojej matki.Była wstrząśnięta moją historią.
-Nie obraź się,ale twoja mama to suka.-Oznajmiła.
-Też ją tak postrzegam,ale to już zniosę,bo jutro wyjeżdża do Los Angeles.Martwi mnie,co będzie ze mną i Lukiem.Nie chcę stracić przyjaciela.
-Jakoś sobie z tym poradzimy.Już się o to nie martw.-Uśmiechnęła się do mnie,dodając otuchy.
-Dziękuję.Za wszystko.
-W końcu od czego są przyjaciele.Co nie?-Odpowiedziała i przytuliła mnie.

Kiedy byłyśmy już przebrane w piżamy,usłyszałam dzwonek do drzwi,a Olivia pobiegła otworzyć.Po chwili ujrzałam Holly.
-Zapomniałam ci powiedzieć,że umówiłam się z Holly na babski wieczór.
-Ja nie chcę wam przeszkadzać.Nie potrzebnie do ciebie przychodziłam.-Powiedziałam zakłopotanym głosem.
-Nie wygłupiaj się.Spędzimy go w trójkę.

-Okay,zmieńmy temat.Który chłopak się wam podoba?-Powiedziała podekscytowana Olivia.
-Ja na razie nie mam nikogo na oku.-Odpowiedziała Holly.-A ty Natalie?
-Beau jest niczego sobie.-Odpowiedziałam ze stoickim spokojem.
-Tylko tyle.-Liv spojrzała na mnie spode łba.
-Oh,okay.Jest mega!Przystojny,słodki,zabawny.-Zaczęłam wyliczać.
-Nati się zakochała w naszym Beau!-Olivia zaczęła tańczyć na łóżku z poduszką w rękach.
-Debilu,uspokój się.-Holly pociągnęła dziewczynę,by ta usiadła.-Lepiej powiedz,kto się tobie podoba.-Zobaczyła lekki błysk w oku Holly.Wiedziała,o kogo chodzi.
-Nikt,absolutnie nikt.-Wybierała się dziewczyna.
-Jasne jasne,a co z Jai'em?
-Jesteś zakochana w Jai'u?-Spytałam z niedowierzaniem.
-Może troszkę...bardzo.-Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać.Coś czuję,że Olivia może stać się dla mnie tak samo ważna,jak Luke.

-Pójdę po popcorn.-Oznajmiła Liv.Miałyśmy obejrzeć jakieś ckliwe romansidło.Mi to odpowiadało,mogłam oglądać wszystko,tylko nie horrory.
-Od ilu lat się przyjaźnicie?-Spytałam Holly.
-Oh,zamknij się.-Przesłyszałam się,czy co.
-Do kogo mówiłaś?-Spytałam nadal miłym tonem.
-Do ciebie.Nie myśl sobie,że Olivia się z tobą zaprzyjaźni.Wystarczy,że muszę znosić Janoskians.
-Obiło ci?!Olivia zaraz się dowie,z kim się przyjaźni.-Powiedziałam zirytowana.Czy ta dziewczyna ma nierówno pod sufitem?!
-I komu uwierzy?Dziewczynie,którą zna kilka dni,czy swojej przyjaciółce z dzieciństwa?
Tak pogrywasz?Sprytne.
-Już jestem.-Powiedziała melodyjnym głosem Butler i dosiadła się do nas,a ja tylko uśmiechnęłam się głupkowato,jak gdyby nic się nie stało.
_____________________________________________________
Hej! ♥♥♥
Jak się podoba?Uważam,że nie wyszedł najgorzej,ale opinię pozostawiam Wam. (:
Słyszałyście nową piosenkę Janoskians?Genialna jest,od razu ją pokochałam.
Dziękuję za wszystkie wejścia,komentarze i obserwatorów.Jesteście cudowne,dzięki! ♥
Następny rozdział pojawi się w sobotę,napewno.
To chyba wszystko,co chciałam Wam przekazać.
Do napisania! ♥♫

 

10 komentarzy:

  1. Świetne, świetne jak zawsze!! <3 Ej ;cc Ona nie może być z Beau! :( Ma być z Luke'iem XDD ♥ Kiedy następny? ;3- Ola;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję! <3
    Wszystko w swoim czasie ;p
    Następny pojawi się w sobotę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha cudo jak zawsze, ja ta piosenki sluchalam cala noc ! Hahha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Ja przez całe dnie jej słucham,genialna jest. ;D

      Usuń
  4. Ona musi byc z Luke'em. Pasują do siebie :) Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko jest możliwe xde
      Miłoo,następny w sobotę. ;3

      Usuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział Useless :) xx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy