wtorek, 25 sierpnia 2015

Chapter twenty-eighth.

***

Jechałam w stronę skate parku, delektując się wyśmienitą pogodą w Los Angeles.
Kocham to miasto, ale mimo wszystko tęsknię za Melbourne. Ale najbardziej tęsknię za Alexem, chłopakami, Olivią i Luke'iem.
Rozmawiamy ze sobą przez Skype'a i piszemy smsy, ale to nie to samo.
Nie wiem, czy podjęłam słuszną decyzję przyjeżdżając tutaj, ale z drugiej strony spędzam dużo czasu z rodzicami. Caitlyn zamieszkała z ojcem, przez co trochę się do siebie zbliżyli.
Tata wziął urlop i całkowicie odciął się od nachalnych telefonów i wszystkiego, co bylo związane z pracą, by spędzić z nami trochę czasu.
Nigdy nie myślałam, że towarzystwo moich rodziców będzie takie przyjemne. Niestety lub stety w innej odsłonie, ale trzeba żyć dalej i nie patrzeć za siebie.

Poczułam wibracje w kieszeni, więc szybko wyciągnęłam telefon, odblokowując go.

Lukey ♡: hej słońce xx skończyliśmy właśnie nagrywać i pomyślałem, że napisze c:
co robisz? tesknie ♡♡

Brooksy był najsłodszym chłopakiem pod słońcem.
Chciałbym go teraz przytulić, pocałować i powiedzieć, że go kocham.Aww.
Kiedy odpisywałam na wiadomość, poczułam, że na kogoś wpadam, a sekundę potem leżałam na chodniku.
Spojrzałam na człowieka, na którego wpadłam.
Chłopak, mniej więcej w wieku Luke'a. Brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Był całkiem przystojny.
Poprzatrzyłam na niego przez ułamek sekundy, po czym złapałam się za kostkę, która zaczęła mnie okropnie boleć i pulsować.
-Wszystko w porządku?-Chłopak podszedł do mnie.
-Tak, tylko trochę mnie boli kosta. Wszystko w porzadku.
Próbowałam wstać i gdyby nie brązowowłosy ponownie leżałabym na chodniku.
-Chyba jednak nie wszystko w porządku.-Uśmiechnął się. Był mega uroczy.
Postawił mnie na ziemię, a ja oparłam mu się o ramię.
-Mieszkam niedaleko, więc pójdziemy do mnie i opatrzę ci kostkę, okej?-Pokiwałam tylko głową, wpatrując się w niego, na co tylko się zaśmiał, a moje policzki oblał lekki rumieniec.
-Tak przy okazji, jestem Cameron.
-Natalie, miło mi.-Lekko się uśmiechnęłam i ruszyliśmy w kierunku, w którym zapewne znajdował się dom chłopaka.

Przeglądałam się jak chłopak zwinnie zawija moją spuchnietą kostkę bandażem, a kiedy skończył powoli wstałam z kuchennej wyspy.
-Dzieki.-Powiedziałam i zabrałam swoją deskorolkę.-To ja będę lecieć.
-A jak chcesz dojść do domu w takim stanie?-W jego głosie było słuchać rozbawienie.-Zawiozę cię.
-Nie będę robić kłopotu, jakoś sobie poradzę.
-Żaden kłopot. Dla uroczej dziewczyny wszystko.
Byłam pewna, że w tej chwili jestem czerwona jak burak, dlatego próbowałam zakryć twarz włosami.
Z małą pomocą Camerona powlokłam się do samochodu i usiadłam na miejscu pasażera.
Cam zajął swoje miejsce, po czym włączył radio.
Właśnie leciało "Love Life".
-Omg! Kocham tą piosenkę. Możesz pogłośnić?
Cameron wykonał moją prośbę i po chwili oboje śpiewaliśmy tekst piosenki lecącej w radiu.
-Masz całkiem niezły głos.-Zaśmiał się pod nosem.
-Ty też niczego sobie.-Lekko dźgnęłam go w bok.-To tutaj.Dzięki za podwózkę.
-Zawsze do usług.-Posłał mi swój uśmiech, który powalał z nóg.-Umm...Natalie?
-Hmm?
-Dałabyś mi swój numer?
-Jasne.Daj telefon.
Wystukałam swój numer na iPhone'ie chłopaka i oddałam mu jego własność.
-Do zobaczenia, Cam.
-Pa, Naty.-Zamknęłam drzwi auta, jeszcze raz się uśmiechając i weszłam do domu.

Siedziałam na łóżku, rysując jakieś bazgroły w zeszycie.
Myślałam o Luke'u. Strasznie za nim tęskniłam.
Chciałam co przytulić w tej chwili.
Och, dlaczego ja go tak kocham?

Po pokoju rozszedł się dźwięk mojego dzwonka, więc od razu odebrałam, nie patrząc, kto dzwoni.
-Cześć, śliczna.-Aww, on jest taki kochany.
-Cześć Lukey. Tęskniłam.-Odłożyłam zeszyt i opadłam na łóżko.
-Ja też. Co dziś robiłaś?
-Miałam mały wypadek, ale wszystko już w porządku.-Nie wspomniałam mu o Cameronie. nawet nie wiem, czemu.
-Co się stało?!
-Brooksy nie panikuj. Przewróciłam się na desce i trochę mnie kostka boli. Wszystko okej.-Zasmiałam się pod nosem.
-Martwię się. Uważaj na siebie.
-Jesteś uroczy, nie musisz się martwić. Obiecuję, że będę.
-Chyba chciałaś powiedzieć zabójczo przystojny.
-Ależ oczywiście.-Zaśmiałam się, a chłopak mi zawtorówał.
Rozmawialiśmy jeszcze przez jakieś pół godziny, a potem poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się do łóżka z laptopem w rękach.
Przejrzałam facebooka, twittera i youtube.
Oglądałam właśnie filmik ze słodziutkimi kotkami, kiedy dostałam wiadomość.
Odblokowałam telefon i kliknęłam w kopertę.

unknown: dobranoc ślicznotko xx Cameron

me: dobranoc Cam :)

Wsunęłam urządzenie pod poduszkę i zamknęłam oczy, powoli odpływając w krainę snu.

***

Od kilku dni Beau próbuje się ze mną skontaktować. Pisze do mnie i dzwoni, ale ja nie chcę z nim rozmawiać.
Za bardzo mnie zranił. Nie wiem, czy mogłabym mu wybaczyć, chociaż bardzo się o to stara.

Chujek Beau: Nat proszę wybacz mi, nie wiedziałem co robię :(
przepraszam cie

Chujek Beau: wiem, że jesteś z Luke'iem, ale chcę żebyśmy zostali przyjaciolmi
potrafisz mi wybaczyć?

Chujek Beau: wiem, też ze jesteś w LA
też tu jestem, może spotkamy się i porozmawiamy?

Chujek Beau: w srode wracam do Melbourne

Chujek Beau: kurwa, nie wiem, co mam zrobić, ale zależy mi na tym żebyś mi wybaczyła

Chujek Beau: zasypie cie wiadomościami żebyś w końcu mi odpisała

Chujek Beau: nie chce, żeby tak było
daj mi szanse, jako przyjaciel

me: to ty wszystko zjebales Beau

me: ale możemy sie spotkac

Chujek Beau: odezwałaś się! dziekuje

me: nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, nie wiem, czy jestem w stanie ci to wybaczyć

Chujek Beau: liczą się intencje

me: wtorek o 12 w starbucksie?

Chujek Beau: ok

Nie wiem, dlaczego właściwie się zgodziłam na to spotkanie, ale chyba nie chcę się już na niego gniewać. Bądź co bądź to brat mojego chłopaka.
Aww, jak to cudownie brzmi. MOJEGO CHŁOPAKA.

Czekałam na tego dupka już od 15 minut.
Jeśli nie przyjdzie za pięć minut to wychodzę. Nie będę na niego marnować więcej czasu.
Usłyszałam dźwięk małego dzwoneczka zawieszonego nad drzwiami, więc odwróciłam głowę w te stronę.
Beau Peter Brooks we własnej osobie.
A już chciałam sobie pójść. Co za pech.
-Sorki za spóźnienie.-Podrapał się po głowie i usiadł na przeciwko mnie.
-Do rzeczy Beau.-Mój oschły ton zdziwił nawet mnie.
Upiłam łyk mojej kawy i spojrzałam w jego zielone tęczówki, które akurat musiały być takie śliczne.
-Przepraszam, Natalie. Strasznie mi głupio przez to, co się stało. Wiem, że nawaliłem totalnie, ale nie chcę, żebyś całe życie była na mnie zła. Jesteś teraz z Luke'iem i chcesz czy nie będziemy się często spotykać.
Fakt, tutaj mnie ma.
-Posłuchaj Beau. Strasznie mnie zraniłeś i cierpiałam przez ciebie, ale też nie chcę, żeby tak było. Nie potrafię długo gniewać się na kogoś. Może po prostu zapomnimy o tym, co nas łączyło i zaczniemy od nowa? Tylko kumple?
-Tylko kumple.-Uscisnęliśmy sobie dłonie i zaśmialiśmy.
W sumie cieszylam się z tego. Nie cierpię być na kogoś zła. To mnie niszczy od środka.
Ja jestem szczęśliwa z Luke'iem i tego samego życzę najstarszemu Brooksowi.

***

-Cait wychodzę!-Krzyknęłam ubierając białe conversy.
-Dokąd?I z kim?-Kobieta odkrzyknęła z salonu.
-Z Cameronem.
-To ten chłopak, na którego wpadłaś i skręciłaś kostkę?
-Tak, to ten.-Zaśmiałam się, otwierając drzwi.
-Przystojniak.Baw się dobrze.
-Dzięki, ty też.-Uśmiechnęłam się do siebie. Nasze relacje drastycznie się polepszyły. Było cudownie. Cieszę się, ze tu przyjechałam i spędzamy ze sobą wiele czasu. Brakowało mi tego.

-Hej, Cammy.-Przywitałam się z chłopakiem całusem w policzek.
-Cześć ślicznotko.Gotowa?
-Oczywiście.-Wyszczerzyłam się? na co chłopak tyłek się zaśmiał.
-Omg. Ta małpa wygląda jak Beau!-Chodziliśmy po zoo od kilku godzin, podziwiając wszystkie zwierzęta, rozmawiając i śmiejąc się.
-Kto to Beau?-Chłopak spojrzał na mnie z zaciekawieniem.
-Mój...przyjaciel.-Odpowiedziałam trochę niepewnie.
-Mhm.-Nic więcej nie powiedział, tylko podszedł do następnej klatki, a ja podąrzyłam za nim.
Spotkaliśmy się już wcześniej kilka razy i było świetnie. Dogadywaliśmy się bardzo dobrze. W jego towarzystwie mój czas leciał w przyspieszonym tempie. Trochę mnie to przerażało, ale za razem fascynowało.

-Podobało się?-Spytał, kiedy staliśmy pod moim domem.
-I to jak. Te wszystkie zwierzęta była takie słodkie.
-Wiesz kto jest słodki?
-Kto?
-Ty.-Dallas zbliżył się do mnie i przywarł swoimi ustami do moich. Przyjemne ciepło rozlało się po moim ciele, ale zignorowałam to i odepchnęłam chłopaka.Ten tylko spojrzał na mnie zdezorientowany.
-Przepraszam Cam. Ja mam chłopaka.-Powiedziałam drżącym głosem.
-Umm...to ja przepraszam Nat. Nie powinienem. Pójdę już, do zobaczenia.-Podrapał się po głowie, odwrócił się na pięcie i wsiadł do auta, po czym odjechał.
A ja stałam tam jak kołek, a w oczach zebrały mi się łzy.
Nie wiem czemu, ale cholernie chciało mi się płakać.
Poddałam się temu i pozwoliłam im wypłynąć.
Usiadłam na kraweżniku i płakałam, nie mając pojęcia dlaczego.

____________________
woah! w końcu dodałam rozdział cri
jak widzicie wygrał Cameron znaczna ilością głosów
aż tak go kochacie?
to tak jak ja hahah
dziękuję za wszystkie wyslwietlenia, votes i komentarze, jesteście cudowne
kocham Was ♡♡♡
zapraszam również na moje inne ksiazki pt. "broken" z Jai'em i "one message" z Cameronem xx
do napisania

brxxksh

piątek, 14 sierpnia 2015

jeszcze nie rozdział.

hej hej xx
to jeszcze nie rozdział, ale chciałabym oznajmić, że zbliżamy się ku końcowi tego opowiadania :(
i w związku z tym chciałabym się Was spytać czy chcecie drugą część?
a jeśli tak, to z kim?
może Cameron Dallas, Shawn Mendes albo Jack Gilinsky?
tą decyzję pozostawiam Wam
swoje propozycje możecie podawać w komentarzach :D
rozdział pojawi się za niedługo xx
do napisania ♡

brxxksh

wtorek, 4 sierpnia 2015

Chepter twenty-seventh.

-Cześć, Luke.-Odpowiedziałam niepewnie i usiadłam obok chłopaka.
Czułam się niekomfortowo. Nie wiedziałam jak się zachować.
Mimo, że bałam się spotkania z nim, chciałam porozmawiać i wszystko wyjaśnić.
Przez te kilka dni, między przerwami na płacz dużo myślałam.
O Beau, o mnie, o Luke'u.
Mimo, że mój były chłopak mnie zdradził, bardziej przeżywałam sprawę z Luke'iem. To jego naprawdę kochałam. Jego i tylko jego.
Jestem skończoną idiotką, że mu o tym wcześniej nie powiedziałam.

-Gratuluję kochanie.-Podbiegłam do przyjaciółki i ją przytuliłam.-Byłaś najlepsza.
Spojrzałam na błyszczący, złoty medal, który wisiał na szyi dziewczyny.
-Dzięki, bez ciebie by się nie udało. To, że tu przyszłaś dało mi największą motywację. Dziękuję.
-Trzeba opić twoje zwycięstwo.-Jai podszedł do brunetki i pocałował ją czule, a potem objął ramieniem. Byli tacy słodcy.
-Oczywiście.-Dziewczyna wyszczerzyła się.-Idziemy dziś do klubu.

Nie miałam ochoty nigdzie iść, ale zgodziłam się ze względu na Olivię.
Nadal nie rozmawiałam z Luke'iem, a myśl o tym, że on też tam będzie stresowała mnie.
Bałam się zacząć pierwsza rozmowę, ale wiem, że jeśli się nie odezwę stracę go.
Ta cała sytuacja mnie dobija.

Weszliśmy do klubu "22". Od razu poczułam woń alkoholu, ale nie przeszkadzało mi to. Może zapije smutki?
Usiedliśmy w jednej loży, a Skip zebrał zamówienia i poszedł do baru.
Wspominałam już, że Beau nie było z nami. Podobno wyjechał z Melbourne, ale nie obchodziło mnie dokąd.
Nie chciałam wiedzieć niczego, co było z nim związane.
Oczywiście tej suki aka Holly także nie było z nami. Liv zerwała z nią kontakt, co oczywiście cieszyło nie tylko mnie, ale też chłopaków.

Przepychałam się między ludźmi, próbując znaleźć jakąkolwiek znajomą twarz. Byłam już trochę wstawiona...nie, co ja mówię? Byłam pijana. Nawet bardzo.
Nagle wpadłam na kogoś i gdyby nie jego refleks, leżałabym na ziemi ze stłoczonym tyłkiem.
Niepewnie spojrzałam na osobę, której ręce nadal oplatały moją talię.
Luke Jebana Perfekcja Brooks.
Chłopak chwilę lustrował moją twarz, a potem wpił się w moje usta.
Bez zastanowienia oddałam pocałunek. Brooks całował zachłannie. Czułam jego miłość i pożądanie.
Kocham tego chłopaka najbardziej na świecie. Jest dla mnie najważniejszy.
Zaczęliśmy iść w jakąś stronę, jak się po chwili okazało męskich toalet.
Luke nogą otworzył drzwi od jednej z kabin. Chwycił mnie za uda i podniósł do góry, a ja oplotłam go nogami w pasie. Wtopiłam palce w jego miękkie włosy i lekko pociągnęłam za końce.
Oderwał się ode mnie i przyłożył swoje czoło do mojego, patrząc mi w oczy. Lekko się uśmiechnęłam, non zrobił to samo i zjechał ze swoimi pocałunkami na moją szyję. W pewnej chwili zagryzł skórę na niej i zaczął ssać, tym samym robiąc mi malinkę. Cicho jęknęłam, na co chłopak się zaśmiał. Wrócił do mojej twarzy całując mnie w policzek, a potem-ponownie w usta.
W tej chwili myślałam tylko o jednym i wiem, że on też o tym myślał. Chciałam to zrobić. Z nim. Był jedyną osobą, której byłam pewna.
Zaczęłam ściągać z niego koszulkę, na co chłopak tylko się uśmiechnął, ale po sekundzie przerwał pocałunek i chwycił mnie lekko za rękę, żebym przestała.
-Nie chcę, żeby to się stało w jakimś podłym kiblu. Zasługujesz na coś więcej.
Pocałował mnie krótko. Zeszłam z niego i pocałowałam w policzek, a potem zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam zrobić. Wybiegłam z kabiny, łazienki i całego klubu.
Nie oceniajcie mnie, alkohol zrobił swoje. Nie myślałam racjonalnie.

Wyjęłam zapasowe klucze do domu Liv spod doniczki i weszłam do środka. Jej rodziców na szczęście nie było, bo pojechali do jakiejś rodziny w Newcastle.
Zdjęłam budy i zostawiłam je w holu, po czym poszłam do kuchni napić się soku.
Powrót na piechotę dobrze mi zrobił, bo trochę wytrzeźwiałam. Stopy mnie trochę piekły, nieprzyzwyczajone do szpilek.
Po wypiciu zawartości szklanki udałam się do łazienki by zmyć makijaż, który wyglądał tragicznie. Podczas drogi powrotnej uroniłam kilka łez. Byłam straszną beksą.
Nie miałam sił na korzystanie z prysznica, dlatego przebrałam się w moją kochaną piżamkę i opadłam na łóżko przyjaciółki.

Próbowałam zasnąć, ale wydarzenie sprzed kilku godzin nie dawało mi spokoju.
Z zamyślenia wyrwał mnie śmiech przyjaciółki.
Kto normalny śmieje się tak głośno o trzeciej nad ranem?
Muszę pamiętać, żeby zabrać ze sobą  zatyczki do uszu, kiedy następnym razem będę nocować u Liv.
-Nat, jesteś w domu?!-Jej głos był głośniejszy od śmiechu, a z jego tonu wywnioskowałam, że jest podejrzanie szczęśliwa.
Nie miałam siły, by odpowiedzieć, więc po chwili przyjaciółka zjawiła się w pokoju, oglądając na łóżko i rozkładając ręce.
-Naty, żyjesz?-Lekko się zaśmiała.
-Żyje.-Wymamrotałam bardziej w poduszkę niż do dziewczyny.
-Nie masz pojęcia, jak szczęśliwa jestem.
-Zauważyłam.-Uśmiechnęłam się pod nosem.-Co się stało? Jai Ci się oświadczył?-Powiedziałam dla żartu.
-Dobra jesteś w te klocki.
-Co?! Naprawdę?! Przecież jesteście za młodzi!-Zdziwiłam się. Przecież to jeszcze dzieciaki, tak jak my wszyscy. Dlaczego chcą to zrobić?
-Uspokój się, bo Ci żyłka pęknie.-Zachichotała.-Jai tylko powiedział, że chce ze mną spędzić resztę życia i że jestem TĄ JEDYNĄ.-Dodała nacisk na ostatnie słowa, a ja głęboko odetchnęłam.
-Nigdy więcej mnie tak nie strasz. Myślałam, że naprawdę chcecie to zrobić teraz.
Przeniosłyśmy się do pozycji siedzącej, a ja objęłam dziewczynę, tuląc ją.
-A jak tam u ciebie i Luke'e.Oboje znikneliście na chwilę.-Poruszyła znacząco brwiami, na co ja tylko westchnęłam i uśmiechnęłam się do siebie.

Obudził mnie dźwięk mojego dzwonka w telefonie. Leniwie przeciągnęłam palcem po ekranie, nie patrząc kto dzwoni.
-Nat? Gdzie jesteś? Jesteśmy u ciebie.  Znaczy się ja z Caitlyn. Mogłabyś wrócić do domu? Może przyjechać po ciebie?-W głośniku usłyszałam głos ojca. Lekko się uśmiechnęłam, bo stęskniłam się za nimi.
-Jestem u Olivii. Zaraz będę w domu. Zamówię taksówkę.-Powiedziałam szybko po czym rozłączyłam się i zaskoczyłam z łóżka.
Spakowałam swoje rzeczy, szybko się przebrałam i ogarnęłam twarz, po czym zbiegłam po schodach. W salonie zobaczyłam Liv siedzącą na kanapie i zajadającą się płatkami z mlekiem. Nadrabiała zaległe odcinki Teen Wolfa.
-Gdzie tak pędzisz?-Spytała z uśmiechem.
-Jadę do domu. Dzięki za nocleg i w ogóle za wszystko.-Pocałowałam dziewczynę w policzek i wyszłam z domu, uprzednio dzwoniąc po taksówkę, która teraz czekała na podjeździe.

Weszłam do domu. Rodzinka czekała w salonie. O dziwo była w komplecie.
-Cześć kochani.-Przywitałam się z Cait i tatą przytulaskiem i niepewnie spojrzałam na Alexa, który siedział ze spuszczoną głową, bawiąc się palcami.
-Nat, tak bardzo cię przepraszam.-Odezwał się w końcu. Nic nie powiedziałam tylko bo przytuliłam.
On miał duży problem i teraz trzeba mu pomóc, a nie się od niego odwracać.
-Rozmawialiśmy już z Alexem i zgodził się pójść na terapię. To mu pomoże.-Spojrzałam na brata z uśmiechem, który miał dodać mu otuchy. Odwzajemnił go i tym razem odezwała się Cait.
-Razem z Jamesem pomyśleliśmy, że na ten czas mogłabyś wrócić do Los Angeles. Nadrobilibyśmy stracony czas. Co ty na to?
Przez chwilę się nie odzywałam, ale w końcu wykrztusiłam z siebie.
-Muszę się zastanowić, dajcie mi czas do wieczora.

Przez cały dzień rozważałam wszystkie za i przeciw.
Może to nie jest taki zły pomysł?
Odpoczęłabym od wszystkiego. Poukładała myśli i uczucia.
Spędziłabym trochę czasu z tatą i mamą(?). Może nasze relacje w końcu uległyby zmianie?
Z drugiej strony nie chciałam zostawiać przyjaciół i Luke'a. Bo my już chyba nie jesteśmy przyjaciółmi. Ani parą.
Więc...czym jesteśmy?
O ile jesteśmy czymkolwiek.

W końcu zdecydowałam i od razu zbiegłam po schodach, żeby obwieścić decyzję ojcu.
-Pojadę z wami.-Powiedziałam, a on tylko uniósł głowę spod gazety i ściągnął okulary do czytania.
-Naprawdę?-Spytał z niedowierzaniem, na co tylko skinęłam głową.
-Zobaczysz, nadrobimy wszystkie stracone chwile, złotko.-Cait objęła mnie od tyłu.
Bałam się tylko, że tego już nie da się odzyskać, ale zawsze warto spróbować.

***

Siedziałam teraz w taksówkę, która wiozła mnie prosto na lotnisko.
Byłam teraz zła na siebie, bo nie pożegnałam się z nikim. Rozmawiałam o tym tylko z Olivią, która nalegała, żebym powiedziała Luke'owi. Nie zrobiłam tego. Sama nie wiem czemu, ale wiem, że teraz tego żałuję.

Luke POV

-Co? Jak to wyjeżdża?-Kiedy usłyszałem z ust Liv, że Naty jest teraz w drodze na lotnisko, myślałem, że coś rozwalę.
Dlaczego wyjeżdża?!
I dlaczego o niczym kurwa nie wiem?!
Pociagnąłem się za włosy, myśląc co robić.
-Na co ty czekasz?! Jedziemy tam! No chodź!-Pociągnęła mnie w stronę drzwi, a ja tylko zdążyłem zgarnąć kluczyki do auta.

Przepychałem się między ludźmi, by zobaczyć tą anielską twarz.
Mam nadzieję, że się nie spóźniłem.
W końcu ją ujrzałem. Była taka piękna.
-Luke?-To jak wypowiedziała moje imię było cudowne. Czy można tak mocno kochać jedną osobę? Ona jest dla mnie całym światem.
Podbiegłem do niej i złapałem ją w pasie.
-Teraz już mi nie uciekniesz.-Wyszeptałem jej do ucha.
-Luke, proszę...-Nie dałem jej dokończyć, bo złączyłem nasze usta w pocałunku. Chciałem, żeby poczuła ile dla mnie znaczy, że jest dla mnie najważniejsza i że zawsze będzie moją księżniczką.
Przyciągnąłem ją do siebie, a ona wplotła dłonie w moje włosy, lekko ciągnąc za ich końce.
Ten pocałunek mógłby trwać wiecznie. Był perfekcyjny w każdym calu, tak jak ona.
-Kocham cię, Nat.-Dziewczyna przybliżyła mi prawa dłoń do policzka, a ja wtuliłem się w nią.
-Ja ciebie też.-Myślałem, że się przesłyszałem. Ona też? Ona też mnie kocha?
-Co?-Musiałem się upewnić. To było zbyt piękne, by było prawdziwe.
-Kocham cię, Lukey.-Tym razem ona mnie pocałowała. Kocham jej pocałunki. Są cudowne.
Totalnie ocipiałem, ale dla niej mogę.
Zrobię wszystko dla mojej księżniczki.
-Pasażerowie samolotu do LA proszeni są na pokład.-Z głośników rozszedł się głos kobiety. Dziewczyna oderwała się ode mnie.
-Luke, muszę już iść.-Głos jej się załamał. Miała łzy w oczach. Zaczęła ode mnie odchodzić.
-Czekaj.-Pociagnąłem ja za rękę i z powrotem przyciagnąłem do siebie.
Okay. Teraz albo nigdy.
-Naty...zostaniesz moją dziewczyną?-Patrzyłem na nią z nadzieją.
-Oczywiście.-Uśmiechnęła się. Wyglądała jak anioł, mój anioł.
Pocałowałem ją jeszcze krótko na pożegnanie i patrzyłem jak odchodzi w stronę bramek.
Kocham tę dziewczynę do szaleństwa i nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić.

_____________

wiem, co pewnie sobie teraz myślicie:WRESZCIE!
z powodu, że Nat i Luke są razem, ale tez dlatego, że w koncu dodałam rozdział
sprawił mi ogromną trudność, miałam kilka pomysłów na niego i każdy był beznadziejny (ten też jest), ale co tam c:
oficjalnie nasi bohaterowie są razem więc nie pozostaje nam nic innego niż wymyślenie shipu hahaha (: zostawcie swoje propozycje w komentarzu xx
chciałabym Wam rowniez podziękować za ponad 26 tyś. wyświetleń, co jest kosmiczna cyfra, bo to jest okropne opowiadanie
i dziękuję jeszcze za 300 komentarzy
jesteście najlepsi, kocham Was :*
nie spodziewałam się, ze będzie tak dobrze, dziękuję xx
chciałabym Wam jeszcze coś pokazać  (: zrobiła to moja ibf, która bardzo bardzo kocham i dziękuję jej za to <3
you make my day xx

nie pamiętam już, co chciałam wam jeszcze przekazać, także kończę tą jakże długą notkę i do napisania xxx 

brxxksh

Obserwatorzy