Łzy spływały mi strumieniami po policzkach.Bałam się.Bałam się jak cholera,ale to jedyne dobre rozwiązanie.Nie chcę już żyć w moim okrutnym świecie.Nie chcę obciążać sobą mojego brata.Jakie to śmieszne,że jedni jeśli mają szczęście to we wszystkim,a inni we szystkim pecha.Ja zdecydowanie należę to tych drugich.
Było strasznie ciemno i zimno,co jest dziwne,gdyż jest koniec maja.Do tego wszystkiego padał zimny deszcz.Pogoda zgrała się z moimi uczuciami.Wielkie krople spadały z nieba,a ja tylko wsłuchiwałam się jak "rozbijają się" o barierkę mostu.Wspięłam się po niej,kurczowo trzymając się poręczy.Usiadłam na chwilkę.Spojrzałam w dół,ale od razu odwóciłam wzrok.Było strasznie wysoko,a ja miałam lęk wysokości,i na dodatek nie umiałam pływać.Nati jesteś geniuszem,nie mogłaś wybrać innego sposobu.
Ostatni raz pomyślałam o moim bracie,rodzinie,a nawet o "znajomych" z klasy i Davidzie.
Poczułam zimno na ciele.David oblał mnie wodą.Spotkaliśmy się u Matta,właściwie przypadkiem.
-David uduszę cię!-Zaczęłam krzyczeć i biec w stronę chłopaka,który zaczął uciekać.Dobiegłam do Davida i wskoczyłam mu na plecy.Niestey nie urzymał równowagi i po chwili tarzaliśmy się po trawie,śmiejąc się.Obróciliśmy się po raz kolejny i tym razem to on leżał na mnie.
-Ślicznie wyglądasz.-Wyszeptał mi do ucha.
Chłopak zbliżył się do mnie i złączył nasze usta.To był mój pierwszy pocałunek.Czułam się wspaniale,byłam najszczęśliwsza na świecie.
Odsunęliśmy się od siebie,ale nadal leżeliśmy w tej samej pozie,patrząc sobie w oczy.
-Ej,co wy tu robicie?Chodźcie.-Mój brat zdecydowanie jest mistrzem w psuciu romantycznych chwil.
Chłopak zszedł ze mnie,a ja zaczęłam śmiać się z miny mojego Alexa,która była rozwalająca.
-Nie,ja z nią nigdy nie byłem i nigdy nie mógłbym być.-Gdy to usłyszałam z ust mojego chłopaka zrobiło mi się słabo,a łzy zaczęły napływać mi do oczu.Jak on mógł to powiedzieć?Moim znajomym.
-Dobrze wiedzieć,że nigdy nie byłeś moim chłopakiem.Może jeszcze im wmówisz,że wisiorek sama sobie podarowałam na urodziny!-Zerwałam z szyi wisiorek z wygrawerowanym napisem "Together forever" i rzuciłam w tego kretyna.Jak mogłam się w nim zakochać?Dlaczego nie dostrzegłam,że jest taki fałszywy.
Wybiegłam ze szkoły,zanosząc się od płaczu.
-Natalie!Ja z tobą dłużej już nie wytrzymam.Albo idziesz do szkoły z internatem,albo wyprowadzasz się do Melbourne,do Alexa!-Krzyknęła moja matka.
-Pojedzie do Alexandra i koniec kłótni Lucy.-Powiedział spokojnie ojciec.Miałam ochotę wykrzyczeć matce,że to jest najlepsza wiadomość w moim życiu,bo jej nie zobaczę,ale powstrzymałam się i podbiegłam do pokoju.
Przypominałam sobie chwile,które najbardziej wpłynęły na moje życie,a łzy zaczęły skapywać z moich oczu jeszcze częściej.Mimo,że David bardzo mnie skrzywdził nadal go kocham i nie mogę o nim zapomnieć.To chore,kochać kogoś przez kogo się aż tak cierpi.Straciłam wszystko,po kolei wszystko zaczęło mi się walić.Straciłam przyjaciółkę,chłopaka,rodziców,a teraz brata.Kiedyś byłam pozytywnie nastawiona do życia.Cieszyłam się na myśl,że jest nowy dzień,a teraz z każdym dniem nienawidzę go coraz bardziej.
Wzięłam głęboki oddech.Zmieniłam pozycję z siedzenia w kucanie,nadal się trzymając.Już chciałam się odepchnąć.
-Nieeee!Stóóój!-Ktoś zaczął krzyczeć,po czym byłam już w bezpiecznym miejscu.-Jeeezu,dziewczyno,co ty chciałaś zrobić?!
Nic nie odpowiedziałam,tylko usiadłam na ziemię,zanosząc się od płaczu.
-Nic ci nie jest?-Powiedział nieznajomy,łagodniejszym już tonem i usiadł obok mnie.Ja tylko pokręciłam głową.-Jejku,cała się trzęsiesz.-Zdjął swoją bluzę i podał mi ją.Nie protestowałam,w ogóle nie mogłam wydusić z siebie słowa.Byłam w ogromnym szoku.
-Dziękuję.-Wyszeptałam cichutko,ledwo słyszalnie.Chłopak chyba usłyszał moje słowa.
-Nie masz za co.-Przytuliłam się do niego.To był impuls,w ogóle nie przemyślałam tego co robię.Nieznajomy jednak odwzajemnił uścisk.
-Ej,przestań płakać.Jesteś już bezpieczna.-Pogłaskał mnie po głowie.Wytarłam oczy rękawami bluzy.
Czułam się,jakbym była jakąś wariatką,jakbym uciekła z psychiatryka.Nie potrafiłam nic powiedzieć,wykonać jakiegokolwiek ruchu.Siedziałam tam,razem z moim bohaterem,tuląc się do niego.Nie wiem,dlaczego posunęłam się do tego.Powinnam zmienić swoje życie,a nie poddawać się.Tak bardzo żałuję,że chciałam to zrobić.
-Już w porządku?-Spytał chłopak.
Pokiwałam głową.Nadal nie potrafiłam wypowiedzieć,ani słowa.
Wstał i podał mi rękę.Chwyciłam ją i podniosłam się z zimnego i mokrego chodnika.
-Chodź.-Powiedział.Dopiero teraz,w świetle latarni widziałam jego twarz.Miał piękne,czekoladowe oczy i długie rzęsy.Zauważyłam też kolczyka w wardze i nosie.Kojarzyłam go skąś,ale byłam tak roztrzęsiona,że nie umiałam skojarzyć skąd.
-Gdzie?-Spytałam,choć było mi wszystko jedno,gdzie teraz się znajdę.
-Do mnie,nie zostawię cię samej.No chodź!
Chwycił mnie za rękę i zaczął iść w prawą stronę.Podążyłam za nim,chyba nie miałam innego wyjścia.
Weszliśmy do domu chłopaka.Był duży i bardzo ładny.
-Dziękuję,umm nadal nie wiem jak masz na imię.-Lekko się uśmiechnęłam.
-Luke.
-Natalie.Luke,dziękuję ci za wszystko.To na prawdę wiele dla mnie znaczy,gdyby nie ty...-Urwałam,nie potrafiłam tego powiedzieć,a łzy na nowo zaczęły cisnąć się do oczu.
-Cii.-Luke zbliżył się i przytulił mnie.
-Okay,już jest w porządku.-Wzięłam głęboki oddech.-Dziękuję.-Spojrzałam mu w oczy.Były naprawdę śliczne.Mógłby nimi hipnotyzować.
-Umm.-Chłopak odsunął się trochę i podrapał się po głowie.-Chcesz soku?-Poszedł w stronę kuchni.Podreptałam za nim.
-Poproszę.-Nalał do dwóch szklanek pomarańczowego soku i podał mi jedną z nich.-Dzięki.-Lekko się uśmiechnęłam.Wróciliśmy do salonu i usiedliśmy wygodnie na kanapie.
-Możesz mi powiedzieć,dlaczego chciałaś to zrobić?-Spojrzał na mnie.Postanowiłam mu wszystko opowiedzieć,podobno to czasem pomaga,jeśli zwierzymy się obcej osobie.Mogę spróbować.
-Jestem z Los Angeles.Przeprowadziłam się tu rok temu,do mojego brata.Moja matka była dla mnie okrutna i wredna.Oprócz tego było całkiem nieźle.Chodziłam do wymarzonej szkoły plastycznej.Miałam przyjaciółkę,która okazała się fałszywa i z dnia na dzień mnie opuściła,Miałam też chłopaka,który potem strasznie mnie skrzywdził,ale jakoś udało mi się mu wybaczyć,bo nadal go kochałam.Pewnego dnia moi matka uznała,że ma mnie dosyć i muszę się przeprowadzić do Alexa.Cieszyłam się,ale nic nie poszło po mojej myśli.W szkole na początku nikt nie zwracał na mnie uwagi,ale teraz słyszę ciągłe wyzwiska.Nikt mnie tu nie akceptuje,mimo,że staram się być miła i pomocna.Mój brat też ma mnie chyba dosyć,bo strasznie się od siebie oddaliliśmy.To wszystko mnie już przerosło.-Kilka kropel łez spłynęło po moich policzkach jak po zjeżdżalni.
-Od teraz nie będzie tak źle,bo masz mnie.-Znów mnie przytulił.Jaki on jest kochany.
-Dziękuje ci za wszystko.Nie wiem,jak ja ci się odwdzięczę.
-Chodź.-Chłopak wyrwał mnie z zamyśleń.
-Gdzie znowu?-Zwlekłam się z kanapy.Tam było tak milutko.
-Pomyślałem,że chcesz wziąć prysznic.To pomaga.
-Okay.Dzięki.-Wyszczerzyłam się.Prz nim o wszystkim zapomniałam,jakby nic się nie wydarzyło.
-Nie dziękuj mi za wszystko.
-Okay.Właściwie dlaczego tyle dla mnie robisz,przecież nawet mnie nie znasz.
-Lubię pomagać ludziom.
I na tym się skończyła nasza rozmowa.Podreptałam z Lukiem do jego pokoju,by pożyczyć jakąś koszulkę.Wybrałam czarną z czerwonym napisem OBEY i poszłam do łazienki.Szybko zdjęłam ubrania,spięłam włosy w koka i weszłam pod strumień ciepłej wody.Kropelki wody spadały w dół,kojąc moje zmarznięte ciało.Wyszłam spod prysznica i owinęłam się dużym,puchowym,lawendowym ręcznikiem.Szybko się wytarłam,założyłam bieliznę i koszulkę chłopaka.
Zeszłam po schodach w poszukiwaniu Luke'a.Znalazłam go w kuchni,robiącego kakao.Mmm,pycha.
-Już jestem.-Powiedziałam,stając obok niego.Był o ponad głowę wyższy.
-Okay,masz.-Podał mi kubek z napojem.
-Dzięki.-Uśmiechnęłam się w jego stronę.Sprawiał,że czułam się,jak w LA.Jakbym nadal była tą zawsze uśmiechniętą,pogodną i pozytywnie nastawioną do życia dziewczyną.Nie powiem,podobało mi się to.-Może to głupie,ale wydaje mi się,że cię już widziałam,ale nie na ulicy,czy w sklepie.Przypominasz mi kogoś,tylko nie wiem kogo.
-Może. Luke'a Brooksa z Janoskians?
-Bingo,właśnie jego.-Chłopak zaśmiał się pod nosem.-Zaraz,zaraz...ty jesteś Luke Brooks.
-Hahaha,tak właśnie rozmawiasz z najprzystojniejszym członkiem Janoskians.
-Dyskutowałabym.-Zaśmiałam się.
-Że co?Ja sie chyba przesłyszałem.-Zaczął mnie łaskotać.
-Okay hahaha jesteś haha najprzystojniejszy hahahah.
-I to chciałem usłyszeć.-Wyszczerzył się ukazując szereg śnieżnobiałych ząbków.
***
Obudziłam się,leżąc na jakimś chłopaku.Lekko się przestraszyłam,bo nie pamiętałam kompletnie niczego.Rozejrzałam się po pomieszczeniu i dopiero teraz zaczęłam przypominać sobie wszystkie wydarzenia wczorajszego dnia.
-Luke.-Powiedziałam szeptem,szturchając chłopakiem.
-Yyy,co jest?-Powiedział zaspanym głosem.
-Ja się już będę zbierać.Nie chcę,by twoja rodzina mnie zobaczyła.Jeszcze raz dziękuję za wszystko,mam u ciebie dług do końca życia.-Ubrałam swoje dżinsy i trampki,a sweter wzięłam do rąk.Nie dałam wypowiedzieć chłopakowi ani słowa,bo już po chwili byłam za drzwiami jego pięknego domu.Mam nadzieję,że jeszcze kiedyś go spotkam.
_________
Jest pierwszy.Liczę na Wasze opinię,bo to naprawdę motywuje.Dziękuję za wejścia i komentarze.Zapraszam na:
life-is-heavy-but-dont-lose-hope.blogspot.com
you-will-be-on-my-mind-forever.blogspot.com
Do napisania i jeszcze raz dziękuję. ^^
Jejkuuu,świetne.Genialnie piszesz,już nie mogę doczekać się nexta. ^^ ;D
OdpowiedzUsuńZapomniałam się podpisać. /Olivia
UsuńDziękuję,to naprawdę wiele dla mnie znaczy.<3 ;**
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial
OdpowiedzUsuń