Zwlokłam się z łóżka i podreptałam do łazienki,by przemyć twarz,po czym zeszłam na dół.Otworzyłam lodówkę,o dziwo była pełna.Mój brat zazwyczaj wszystko zjada.Jak on może być taki chudy,to nie fair.
Zrobiłam sobie śniadanie i usiadłam na kanapie.Zjadłam szybko moją owsiankę z owocami i pobiegłam do pokoju.Podeszłam do szafy.Wybrałam jasną sukienkę,brązowy sweter i czarne Vansy do tego.
Zrobiłam lekki makijaż,a włosy pozostawiłam rozpuszczone.Właśnie szukałam mojego telefonu.
-Przecież przed chwilą gdzieś tu był.-Powiedziałam szeptem do siebie,kiedy usłyszałam dzwonek. -Otwarte!!!-Wydarłam się,to pewnie Luke.
-Siemka,gdzie jesteś?-Usłyszałam jego głos.Od kiedy spotkaliśmy się w sklepie często ze sobą piszemy,spotykamy się.Jest świetnie.Wreszcie znalazłam tu kogoś,kto jest miły dla mnie,nie jest fałszywy,jak ludzie ze szkoły i przede wszystkim jest tak pozytywnie kopnięty,jak ja.
-Na górze.Chodź tu,pomożesz mi.-Po kilku sekundach ujrzałam Luke'a,siadającego na wiszącym fotelu. -Czego szukasz?
-Telefonu.Pomógł byś,a nie się rozsiadasz.
-To ja poszukam w kuchni i przy okazji napiję się soku.-Wyszczerzył się.
-Ohh,okay.-Powiedziałam zrezygnowana.Po chwili usłyszałam krzyk Luke'a,że mam zejść na dół.Pośpiesznie zbiegłam po schodach.
-Otwórz lodówkę.
-Po co?-Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-Po prostu otwórz.-Wykonałam jego polecenie,a na jednej z półek ujrzałam mój telefon. -Hahaha!-Zaczęłam się śmiać,sama z siebie.Trzeba być geniuszem,takim jak ja,żeby włożyć telefon do lodówki.
-Co ta twoja przyjaciółka lubi?Ma jakieś zainteresowania?-Spytałam,kiedy chodziliśmy po centrum handlowym.
-Uwielbia biegać,jest sprinterką.
-Okay,to już coś mamy.-Uśmiechnęłam się.
-Ostatnio coś wspominała,że zepsuły jej się kolce,a jej rodzice nie chcą znów fundować jej nowych.
-No to świetnie,trzeba było tak od razu.Idziemy.-Pociągnęłam chłopaka za rękę w stronę sklepu sportowego.
-Wiesz jaki ma rozmiar?
-Nie mam pojęcia,ale wiem,kto może to wiedzieć.-Wyciągnął telefon z kieszeni i wybrał jakiś numer.
POV Luke
Po trzech sygnałach mój brat odebrał telefon.
-Siemka Jai,mam pytanie.Wiesz może jaki rozmiar buta ma Olivia?
-Hmmm...5.-Opowiedział po chwili namysłu.
-Dzięki wielkie.Narka.
-Pa.
-Czemu Jai wie takie rzeczy o Olivii?-Spytała po chwili rozbawiona Natalie.
-Wydaje mi się,że JJ jest zakochany w Liv,ale nikomu nie chce się przyznać.
-Słodziutko,ale wracając,jaki rozmiar?
-5.
-O,to tak jak ja.Będzie nam łatwiej kupić.-I już jej przy mnie nie było.Nie mogłem uwierzyć,że to ta sama dziewczyna.Kiedy ją poznałem była cicha,spokojna,nieufna,a teraz jest wulkanem energii,buzia jej się nie zamyka,ciągle się uśmiecha.Cieszę się,że się otworzyła na ludzi i to chyba trochę moja zasługa.
-Luke,no chodź.-Ponagliła mnie.-Co myślisz o tych?-Pokazała mi kolce marki Nike.
-Będą idealne,Olivia uwielbia takie kolory.-Uśmiechnąłem się do niej.
-Super,to poszukaj rozmiaru.-Usiadła na pufie i czekała na moją reakcję.Znalazłem odpowiednie pudełko i podałem dziewczynie.
-Pomyślałem,że do kolców dokupię jej jeszcze jakąś książkę o lekkoatletyce.
-Dobry pomysł,ale najpierw idziemy coś zjeść.Jestem mega głodna.-Pomasowała się po brzuchu,co wyglądało dość komicznie.
-Dla ciebie wszystko.-Podążyliśmy do McDonalda.
-Co zamawiasz?-Spytałem Smith,kiedy staliśmy w kolejce.
-Hmmm...Happy Meal.-Uśmiechnęła się do mnie.Tak ślicznie wyglądała,kiedy się uśmiechała.
-Ty tak na poważnie?-Spytałem z niedowierzaniem.
-Jasne,uwielbiam te zabawki z zestawów.-Gestykulowała rękami,tak że ledwo powstrzymywałem się od śmiechu.
-Co podać?-Powiedziała młoda kasjerka.Była kilka lat starsza od nas.
-Happy Meal z cheeseburgerem,shakem waniliowym i zabawką numer 4.A ty co chcesz?-Naty zwróciła się do mnie.
-Big mac'a,frytki i dużą colę.
POV Natalie
-Wyjątkowo ładne są te kolce.-Zaczęłam rozmowę,bo przez moment żaden z nas się nie odzywał. -Tak,jestem pewien,że spodobają się Liv.-Uśmiechnął się,miał cała buzię w ketchupie.Wyglądał naprawdę zabawnie i słodko.
-Nie ruszaj się przez chwilę.-Chwyciłam serwetki i wytarłam ketchup.Spojrzałam mu w oczy i na chwilę zastygłam,ale po sekundzie ocknęłam się,jakby z transu i powróciłam na swoje miejsce.
-Dzięki.-Posłał mi serdeczny uśmiech.-Musisz iść ze mną.
-Ale gdzie?-Zbił mnie z tropu,nie miałam pojęcia,o co mu chodzi.
-No na imprezę urodzinową Olivii.-Odpowiedział,jakby to było oczywiste.
-Oo.Nie,nie,nie!Nie będę się wpychać.To impreza twojej przyjaciółki,ja nie zostałam zaproszona,więc nie mogę iść.
-Możesz.Pójdziesz tam ze mną.Prezent damy jako wspólny i w końcu poznasz moich przyjaciół.
-Nie jestem przekonana.-Odpowiedziałam,robiąc kolejny gryz cheeseburgera.
-Proszę.Zrób to dla mnie.-Zrobił oczy,jak Kot ze Shreka. -Okay,ale musisz mi pomóc w kupieniu jakiś ciuchów,bo nie mam co ubrać.
-Jasne,widziałem twoją garderobę.W ogóle nie masz co ubrać.-Powiedział sarkastycznie,śmiejąc się przy tym.
-Oj,nie marudź.Pomożesz mi.
POV Luke
-Ile jeszcze będziesz tam siedzieć?-Powiedziałem zniecierpliwiony,kiedy Naty przymierzała 15 z kolei zestaw.
-Już wychodzę.-Otworzyła drzwi kabiny,a mnie aż wmurowało w kanapę,na której obecnie siedziałem. -Wooow.-Nie potrafiłem wypowiedzieć nic więcej.Wyglądała przepięknie,jak anioł.
-Jest aż tak źle?
-No co ty,jest świetnie,idealnie.
-Skoro mamy dawać prezent razem,to daj mi chociaż kupić książkę!-Powiedziałam do chłopaka.Obecnie byliśmy w księgarni i kłóciliśmy się,kto kupuje.
-Musisz być taka uparta?-Powiedział zrezygnowany.Ha,1:0 dla Natalie.
-Taka już moja natura.-Uśmiechnęłam się zwycięsko,wyciągnęłam książkę z rąk Luke'a i podeszłam do kasy.
-Poproszę tą.
-Jasne,39$.-Podałam kasjerowi banknot.
-Przepraszam,gdzie są książki o Reggae?-O mamoo!Proszę,niech to nie będzie Jack,prooooszę! Odwróciłam wolno głowę w prawą stronę.Zobaczyłam chłopaka,z którym niedawno byłam na randce.
Bożeee,co ja ci zrobiłam?!
Jego twarz była bez wyrazu,jeszcze go takiego nie widziałam,zawsze był uśmiechnięty,pozytywny.Nie wiedziałam,co w tej chwili mam zrobić.Powiedzieć "cześć",iść sobie,czy co?
-Hej Naty.
-Hej Jack.-Spuściłam wzrok.Przypomniała mi się scena spod mojego domu.Zrobiło mi się go żal,ale nic nie mogłam mu zaoferować.
-Smith,idziemy?-Z niekorzystnej sytuacji wybawił mnie Luke.
Boże,jednak potrafisz mnie wysłuchać.
-Tak,chodźmy.
-Kto to był?-Luke zapytał po chwili milczenia.
-Kolega ze szkoły.Byłam z nim na jednej randce.On chyba chce czegoś więcej,ale ja nic do niego nie czuję. -Rozumiem,a teraz masz się rozchmurzyć i nie myśleć już o tym,jasne?
-Tak jest kapitanie.-Zasalutowałam,po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-Dzięki za pomoc i do zobaczenia.-Powiedział Luke,kiedy staliśmy po moim domem.
-A może wejdziesz?Mój brat znów gdzieś pojechał ze swoimi kumplami,a ja nie lubię być sama w domu.
-Skoro tak nalegasz.-Zaśmiał się pod nosem.Weszliśmy do salonu.Luke rozsiadł się na kanapie,a ja poszłam do kuchni po jakieś picie i przekąski. Kiedy wróciłam z tacą do salonu,Brooksy wybierał już film.
-Co powiesz na...-Już myślałam,że powie tytuł jakiegoś horroru,których nienawidzę.-Johnny English? -Jestem za,uwielbiam ten film.-Wyszczerzyłam się,pokazując szereg białych ząbków.
POV Luke
-Hahahahahah!-Oboje śmialiśmy się z kolejnego fragmentu filmu,kiedy poczułem wibrację.
-Muszę odebrać.-Poszedłem do kuchni.
-Luke,gdzie ty się szlajasz?!-Usłyszałem krzyk Beau.
-Byłem na zakupach z Natalie,a teraz oglądamy film u niej w domu.-Powiedziałem spokojniej niż mój starszy brat.
-Uuu!A co to za Natalie?Ładna?
-Tak,bardzo.Poznasz ją na urodzinach Liv.Paa!
Nie wiecie,jak Beau mnie czasem irytuje.Jemu chodzi tylko o wygląd u dziewczyny,a nie o jej charakter.Jest chwilę z dziewczyną,a potem rzuca ją dla innej,ładniejszej.
_____________________________________
Heeeej!!Jak Wam mijają wakacje?Gdzie się wybieracie? (:
Jak się podoba rozdział?Pisałam,że dodam w weekend,ale musiałam go jeszcze poprawić i jest dzisiaj,mam nadzieję,że nie jesteście złe. :D
Dziękuję za te wszystkie komentarze,zakładając bloga nie sądziłam,że będą jakiekolwiek,a tu proszę,jest ich aż tyle!Dzięki,dzięki,dzięki!! ;***
Zapraszam na mojego instagrama: @natalaxo
twittera: @sunshinenaty
aska: @MusicIsMyAllLife
fb: http://www.facebook.com/natalia.babicka.1234
Do napisania Kochanee! <33 *o*