piątek, 24 października 2014

Chapter twentieth.

-Doktorze,co z moją żoną?-Tata zerwał się z krzesełka,kiedy na korytarz wyszedł lekarz.
-Na razie zrobimy podstawowe badania.To one powinny wykazać,czy coś jest nie tak.A teraz przeprasza,muszę już iść.-Odwrócił się na pięcie i ruszył w kierunku wind.
-Dziękuję.-Odpowiedział James z uśmiechem na twarzy.-Kochanie,nie ma sensu,żebyś tu siedziała.Wracaj do przyjaciół i baw się dobrze.Caitlyn,zawieziesz ją?
Ciocia tylko skinęła głową i zabrała kluczyki do czarnej Audi A8.

-Wróciłam!-Mój głos rozległ się po całym domu,ale odpowiedziała mi cisza.Odblokowałam telefon z zamiarem zadzwonienia do Beau,ale zauważyłam,że dostałam sms-a.

Pojechaliśmy do salonu z telefonami,żeby te młotki mogły sobie kupić nowe. ♥

Uśmiechnęłam się do telefonu.Rozpierała mnie euforia.
Usiadłam na kanapę i wybrałam numer Alexa.Już dawno z nim nie rozmawiałam,a chciałam się dowiedzieć,co u niego.
Odebrał po pięciu sygnałach.
-Ty mały trollu,obudziłaś mnie!-Uwielbiam te nasze miłe słówka.
-Ojj,przepraszam!Zapomniałam o zmianie stref czasowych.-Odpowiedziałam szybko i strzeliłam mentalnego faceplama.
-Skoro mnie już obudziłaś,to mów,o co chodzi?
-Chciałam się tylko spytać,jak tam u ciebie?
-Nie wierzę w ciebie.-Odpowiedział żartem.-Wszystko w porządku.Dobranoc!
-Pa!-Odpowiedziałam ze śmiechem,ale już chyba mnie nie usłyszał,bo się rozłączył.
Postanowiłam wejść na twittera,bo dawno tam nie zaglądałam.
Dużo nowych follow i twittów.Wiele z nich to hejty,ale nie przejęłam się tym.Nie obchodzi mnie zdanie osób,których nawet nie znam.

Kiedy w końcu wrócili do domu (ten czas dłużył mi się niemiłosiernie) razem z Liv postanowiłyśmy,że pójdziemy na mały shopping.Chłopacy wymyślili,że nagrają w centrum handlowym nowy filmik,więc razem wybraliśmy się do galerii.

-A może to?-Spojrzałam na przyjaciółkę,wychodząc z przymierzalni,chyba w dwudziesty zestawie.
-Nie...przymierz to.-Podała mi wieszak z sukienką i szpilki do tego.
Niechętnie ubrałam je na siebie i wyszłam z przebieralni.Olivia zamęcza mnie już przez półtorej godziny!
-I jak?-Spojrzałam na nią.Była zbyt zajęta smsowaniem z kimś.
Hmm,kto to może być?
Jaidon Dominic Brooks!
-Ej zakochańcu!
-Oj sorki,Jai napisał,że już skończyli i kiedy w końcu wyjdziemy ze skle...-Odwróciła wzrok od telefonu i spojrzała na mnie.-W O W !Wyglądasz idealnie,jak cię Beau zobaczy,to zejdzie na zawał.
-Hahaha,nie przesadzałabym.
-Żartujesz?!Wyglądasz cudownie.Kupujemy!-Wydarła się na cały sklep.
-Idiots!Idiots everywhere!-Powiedziałam i zaczęłam się śmiać.

-Nat,wychodź.-Beau stał przed drzwiami do łazienki.-Jesteś tam już pół godziny,a druga łazienka jest zajęta przez Olivię.
-Chyba tylko pół godziny.-Odparłam ze uśmiechem na twarzy.
Spojrzałam jeszcze raz w lustro i z zadowoleniem wyszłam z pomieszczenia.
-Wyglądasz...wow.-Chłopak podszedł do mnie i krótko pocałował w usta.
-Dzięki.-Odpowiedziałam ciszej,a lekki rumieniec wkradł się na moje policzki.

Weszliśmy do klubu,z którego muzykę było słychać na kilometr.
Woń alkoholu zmieszana z potem nie wywoływała u mnie pozytywnych emocji,wręcz przeciwnie.
Beau splótł nasze palce i podążyliśmy do baru.Chłopak zamawiał dla wszystkich drinki,a do mnie dosiadł się jakiś pijany typek.
-Hej mała.-Powiedział uwodzicielsko i zaczął rysować palcem na mojej szyi jakieś kształty.
-Mała to jest twoja pała.-Odszczekałam się i strzepałam jego rękę z mojego ciała.
Nienawidzę takich kretynów!
-Ostra.Lubię takie.-Mruknął mi do ucha,a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
-Gości,masz jakiś problem?!-Usłyszałam głos mojego chłopaka.
-A ty co,ochroniarz?!-Mam już tego dosyć.
-Tak się składa,że jestem jej chłopakiem,więc jeśli jeszcze raz ją tkniesz,to cię mamusia nie pozna.
-Już nawet nie można z dziewczyną porozmawiać.-Burknął,odchodząc.
-Wszystko w porządku?-Beau spojrzał na mnie zmartwiony.
-Tak,nie przejmuj się.-Uśmiechnęłam się pocieszająco.-Wracajmy do reszty.
Czy ja zawsze muszę mieć pecha?!

Luke POV
Nie mogłem odwrócić wzroku od Naty.Wyglądała zjawiskowo.
Luke,ogarnij się!Ona ma chłopaka!
-Luke Brooks?-Usłyszałem głos jakiejś dziewczyny.Niechętnie odwróciłem wzrok od obiektu moich westchnień i spojrzałem na nieznajomą.Niska brunetka z niebieskimi oczami i kolczykiem w nosie.
-Yhym.
-Może zatańczymy?-Posłała mi promienny uśmiech.Mój humor diametralnie się poprawił.
-Chętnie.-Odpowiedziałem i złapałem ją za dłoń.
Czy ona nie przypomina ci kogoś?Hmm?-Odezwał się jakiś głos w mojej głowie,ale zignorowałem go i ruszyłem na środek parkietu.

Natalie POV
Usiadłam przy pustym stoliku i chwyciłam szklankę z drinkiem.Te wszystkie zdarzenia z kilku dni totalnie mnie wymęczyły i zmartwiły.Musiałam się troszeczkę rozluźnić.
Spojrzałam na parkiet i ujrzałam Luke'a z jakąś laską.Poczułam nieprzyjemne ukłucie w sercu.
Czy ja jestem zazdrosna?!
Wypiłam duszkiem napój i poszłam zamówić kolejny.
Siedziałam przy barze,sącząc 4 z kolei drinka i podpierając jedną ręką głowę.Nie wiedziałam,gdzie się wszyscy podziali,ale nawet mnie to nie obchodziło.Chciałam pobyć sam na sam ze swoimi myślami.
Spojrzałam na przystojnego kelnera,który wycierał szklanki.
-Ciężki dzień?-Spojrzał na mnie czekoladowymi oczami.
-Ciężkie życie.-Wymamrotałam pod nosem.-Mogę prosić jeszcze jednego?
-Nie za dużo?-Spytał podejrzliwie.
-Raz się żyje.-Odparłam,a on zaśmiał się pod nosem.
-Mojito raz.
-Dzięki.-Uśmiechnęłam się słabo i pomieszałam słomką w napoju.

-Nati,tu jesteś.-Usłyszałam znajomy głos,ale nie umiałam skojarzyć,do kogo należy.
-Nie pamiętam,jak się nazywasz,siedzę tu przez cały czas.-Powiedziałam uśmiechnięta.Byłam szczęśliwa,po prostu szczęśliwa,choć wiem,że to zasługa dużej ilości alkoholu,który krążył w moich żyłach.
-James,twój przyjaciel.Teraz pamiętasz?-Spojrzał na mnie z dezaprobatą.
-Ooo,James!Jak miło cię widzieć!-Krzyknęłam i rzuciłam się chłopakowi na szyję.
-Ile wypiłaś?
-Nie pamiętam.Pięć,siedem,może dziewięć.-Wyliczałam na palcach gubiąc się we własnych myślach i słowach.Na pewno wyglądało to komicznie.
-Wracajmy do domu.-Powiedział,a ja zrobiłam smutną minę.
-Zabawa dopiero się zaczyna.Zostańmy,proszęęęęęę!-Wydukałam.
-Ale ty jesteś wstawiona!-Powiedział przez śmiech i zabrał mnie na ręce.-Wracamy.
-Oh,okay.-Powiedziałam i objęłam jego szyję rękoma.-Ładny masz kolczyk.-Dodałam,bawiąc się ozdobą w policzku.
-Hahaha,dzięki.

Luke POV
-Tak w ogóle jestem Kimmy.-Powiedziała dziewczyna.Staliśmy przed klubem,żeby trochę ochłonąć.
-Luke,ale to już wiesz.-Odparłem,uśmiechając się do niej.
-Jestem wielką fanką Janoskians.Uwielbiam wasze filmiki.-Zbliżyła się do mnie.
-Miło słyszeć.-Byliśmy niebezpiecznie blisko siebie.Nadeszła mnie wielka ochota pocałowania jej.
Chwyciłem ją w talii i przybliżyłem twarz do jej twarzy,a ona wplotła mi dłonie we włosy.Złożyłem na jej ustach pocałunek,a ona go pogłębiła.
Wszystko byłoby cudownie,gdyby nie to,że ten okropny głos znów przemówił.
Całujesz się z nią tylko dlatego,że wygląda jak Natalie!Jeśli myślisz,że przez to zapomnisz o Nat,to się mylisz!!
Opamiętałem się i szybko oderwałem od Kimmy.
-Co ty robisz?!-Uniosła się zdezorientowana.
-Nie mogę.Nic z tego nie będzie.-Podrapałem się po głowie,spoglądając na coraz bardziej rozwścieczoną brunetkę,a ta dała mi z liścia w twarz.
-Dupek!-Chwyciłem się za bolące miejsce,a ona odwróciła się na pięcie i weszła z powrotem do klubu,szturchając kogoś przy tym.Spojrzałem na tego kogoś.
Natalie.

Natalie POV
-A gdzie jest reszta?-Spojrzałam niewyraźnie na Jamesa.Właśnie wychodziliśmy z klubu.
-Czekają w aucie.Nie mogłem znaleźć tylko Luke'a.-Odparł chłopak i postawił mnie na chodnik.Ledwo utrzymałam się na nogach,co zawdzięczałam alkoholowi i 12 centymetrowym szpilkom.Rozejrzałam się w około i zobaczyłam coś,przez co prawie wytrzeźwiałam.
Luke całował się z tą laską,z którą tańczył.
Poczułam ukłucie w serce,a łzy zebrały mi się do oczu.
Dlaczego ja tak reaguję,on nawet nie jest moim chłopakiem?!Fuck!!
-Chyba znalazłam naszą zgubę.-Wymamrotałam do Jamesa i chwyciłam się jego ramienia,by nie upaść.Chłopak rozejrzał się w około i zatrzymał wzrok na nich.
-Nasz Lukey znalazł sobie dziewczynę!A już myśleliśmy,że z nim coś nie tak.
-Chodźmy już,okay?-Zmieniłam temat.Chłopak tylko skinął głową i ruszyliśmy do samochodu.

Obudziłam się w pokoju Beau.Na sobie nadal miałam sukienkę.Nic nie pamiętałam.
No super.
Próbowałam usiąść,ale szybko tego pożałowałam i z powrotem opadłam na łóżko.Ostry ból przeszył moją głowę,a skronie mocno mi pulsowały.Odczekałam chwilę i ponownie spróbowałam wstać,tym razem mniej gwałtownie.Rozejrzałam się po pokoju.Obok słodko spał Beau,ale bardziej zainteresowała mnie szafka nocna,na której leżało moje wybawienie od kaca.
Szybko połknęłam tabletki i popiłam wodą.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej bieliznę,skarpetki,krótkie,dresowe spodenki i czarną koszulkę z Dirty Pig,którą niedawno kupiłam.
Weszłam do łazienki i spojrzałam w lustro.Wyglądałam jak żywcem wyjęta z horroru.
Przemyłam twarz wodą,umyłam zęby i zmyłam rozmazani makijaż.
Przebrałam się w przygotowane ciuchy i zbiegłam po schodach.Tabletki zaczynały działać,ale nadal czułam się potwornie.
Na dole zastałam Jamesa i Luke'a oglądających TV.Nie zwróciłam na nich większej uwagi i podreptałam do kuchni.Wyjęłam z lodówki butelkę i duszkiem wypiłam całą zawartość.
-Kacyk?-Usłyszałam za sobą Luke.Odwróciłam się w jego stronę.
-Możesz mówić ciszej,głowa mi pęka.-Odpowiedziałam najciszej jak mogłam.
-Nie trzeba było tyle pić.-Droczył się ze mną.
-Święty się znalazł.Ty nic nie piłeś?
-Nie tyle,co ty.
-Pierwszy raz w życiu aż tak bardzo się wstawiłam,więc oszczędź mi,proszę.
-Chodź.-Chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi.
-Co?Gdzie?Jakoś nie mam ochoty na robienie czegokolwiek.
-Idziemy na spacer.To ci dobrze zrobi,dotlenisz się,czy coś tam.Wyglądasz strasznie.
-Ty to umiesz pocieszyć człowieka.-Odparłam,a on się wyszczerzył.
-Jestem w tym mistrzem!

Luke POV
-Pamiętasz cokolwiek z wczorajszego wieczoru?-Spytałem z nadzieją,że odpowiedź będzie negatywna.
-Pamiętam,że siedziałam przy barze,pijąc szóstego drinka i dalej już nic.Kompletna pustka.-Wzruszyła ramionami.
-Bywa.-Uśmiechnąłem się do lekko,co odwzajemniła.
Uwielbiam jej uśmiech.
-Co z twoją mamą?-Dodałem po chwili.
-Wybudziła się,tyle wiem.-Powiedziała bez większych emocji,co mnie zdziwiło.Przecież tak bardzo się zmartwiła.A może to było tylko zasługą kaca.
-To świetnie.-Próbowałem ją rozweselić.
-Taa.

Natalie POV
Wróciliśmy do domu.Wszyscy prócz Jamesa wyglądali,jak zombie.
-Hey everyone!-Krzyknęłam na cały dom.Spacer rzeczywiście mi pomógł i czułam się o wiele lepiej.
-Debilu,ucisz się!-Odpowiedział Jai.
-Trzeba było tyle pić?
-Ohh,jesteś nie do zniesienia.-Stwierdził i klapnął na kanapę obok Olivii.
-I tak mnie kochasz.-Wytknęłam mu język i usiadłam na fotelu.Ukradkiem spojrzałam na Lukey'a,który śmiał się z tej całej sytuacji.
-Ciebie nie da się nie kochać.

***

Leżałam na leżaku przy basenie i próbowałam się opalać,ale uniemożliwiała mi to banda kretynów,którzy co chwilę oblewali mnie wodą.
Kolejna porcja wody zostałaby na mnie wylania,ale usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
-Stop!-Wstałam z leżaka i podeszłam do stolika,na którym leżał mój iPhone.
Mama.
-Natalie,mogłabyś przyjechać do szpitala?Chciałabym z tobą porozmawiać.-Usłyszałam słaby głos kobiety.
-Jasne mamo,zaraz będę.-Odpowiedziałam cicho.
-Dziękuję.-Usłyszałam tylko,zanim się rozłączyła.
Zakomunikowałam,że wychodzę i weszłam do domu.Wbiegłam po schodach i weszłam do pokoju Beau.
Przebrałam się i zrobiłam makijaż,po czym wyszłam z domu,zgarniają ze stolika telefon.

-Hej mamo.-Lekko uśmiechnęłam się do mojej rodzicielki.
-Cześć słońce.Siadaj.-Odpowiedziała z lekką chrypką i wskazała na krzesełko obok jej łóżka.
Wykonałam polecenie i złapałam ją za dłoń.
-Jak się czujesz?-Spytałam zmartwiona.
-Jest dobrze,tylko trochę boli mnie głowa,ale nie o tym chciałam rozmawiać.
-Więc,o czym?
-Chciałabym cię przeprosić za to wszystko,co ci zrobiłam.Nie byłam dla ciebie dobrą matką,jestem tego świadoma.Nigdy cię nie przytulałam,nie chwaliłam,nie mówiłam,że cię kocham,bo było mi cholernie trudno.
-Ale dlaczego?-Łzy zebrały mi się do oczu.
-Bo prawda jest taka,że nie je...Auuu!!-Złapała się za głowę.
-Mamo?!Co się dzieje?!Idę po lekarza!
Szybko wybiegłam na korytarz i podeszłam do pierwszej napotkanej pielęgniarki.
-Coś się dzieje z moją mamą!-Powiedziałam szybko i niezgrabnie.
-Nazwisko?
-Lucy Smith.
Blondynka nakazała innej pielęgniarce pójść po lekarza mojej mamy,a sama pobiegła do jej sali,nie pozwalając mi tam wejść.
Wyjęłam telefon z kieszeni i zadzwoniłam do Caitlyn.
-Halo?!Ciociu przyjedźcie szybko do szpitala!Coś się stało mamie!
-Ale co?!Przecież wszystko było w porządku!-Zaczęła panikować.
-Nie wiem,pielęgniarka kazała mi czekać na korytarzu!
-Spokojnie Nati,zaraz będziemy.James musimy jechać,szybko!-Rozłączyła się,a ja opadłam na plastikowe krzesełko.Łzy ponownie zebrały mi się do oczu,lecz tym razem pozwoliłam im wypłynąć.
Nie mam już sił na to wszystko.

-Panna Smith?-Usłyszałam głos lekarza.
-Tak.-Wytarłam ciecz z policzków i wstałam.
-Nie mam dobrych wieści.Pani mama ma najprawdopodobniej tętniaka na mózgu,który pękł.Sprawdzimy to jeszcze tomografią komputerową i jeśli to się potwierdzi,konieczna będzie operacja.
-Ale ona przeżyje?!-Spytałam przerażona.
-Nie mogę tego zagwarantować,ale będziemy robili wszystko,co w naszej mocy.Przepraszam,ale muszę iść przygotować badanie.
Nie odpowiedziałam,nie potrafiłam.
Z powrotem opadłam na krzesełko,wpatrując się w drzwi przed sobą,z których wywozili moją mamę na wózku.
Nie kontrolowałam łez,które spływały po moich policzkach w szybkim tempie.
-Kochanie,jesteśmy.Co się dzieje?!-Głos cioci wyrwał mnie z tego dziwnego stanu,w którym się znajdowałam.
-Mama najprawdopodobniej ma tętniaka na mózgu,który pękł.Teraz jest na jakiś badaniach.Jeśli one to potwierdzą,konieczna będzie operacja i nie wiadomo,czy przeżyje.-Powtórzyłam słowa lekarza i spojrzałam na ciocię zapłakanymi oczami.
-O Boże.-Wyszeptała i usiadła obok mnie,zatykając jedną ręką usta.

-Dlaczego nikt nas nie chce poinformować o tym,co tam się dzieje?!-Uniósł się tata.Przypuszczenia okazały się prawdą i obecnie trwa operacja.
Poczułam wibracje w kieszeni i wyjęłam z niej telefon.
-Nati,co się dzieje?Jesteś cały czas w szpitalu?-Spytał zmartwiony Luke.
-Moja mama ma operację.Nie wiem,czy przeżyje.Nie wrócę dziś do domu,nie martwcie się.-Odpowiedziałam ściszonym głosem.
-Zaraz do ciebie przyjedziemy!
-Luke,to nie ma sensu.Nie będziecie przecież siedzieć w szpitalu,bo kobieta,której nawet nie znacie ma operację.
-Nie będziemy tam siedzieć dlatego.Będziemy tam siedzieć dla ciebie.Od tego ma się przyjaciół.Zaraz będziemy.
-Dziękuję Luke.-Szepnęłam do słuchawki ,bo poczułam,że zaraz znowu się popłaczę.Ty razem dlatego,że mam takich cudownych przyjaciół.

-Hej skarbie.Jak się trzymasz?-Silne ramiona Beau zacieśniły się wokół mnie.Mocno się w niego wtuliłam.
-Jest okropnie,ale dziękuję,że tu jesteście.
-Dla ciebie wszystko.-Cmoknął mnie w czubek głowy.
Odsunęłam się od niego i poszłam przywitać się z resztą.
-Mieć takich przyjaciół,to skarb.-Uśmiechnęłam się słabo przez łzy.

 "Nie idź za mną, bo nie umiem prowadzić. Nie idź przede mną, bo mogę za Tobą nie nadążyć. Idź po prostu obok mnie i bądź moim przyjacielem."

Usłyszałam kroki i od razu podniosłam głowę.Byłam wykończona i zasnęłam na ramieniu Beau.
-Państwo wszyscy od pani Smith?-Kiwnęłam  twierdząco głową.-Operacja zakończyła się pomyślnie,ale-Zawsze musi być jakieś ale?-najważniejsze będą dla pacjentki 24 godziny.
-Dziękuję doktorze.-Odezwał się tata.
-To moja praca.-Odparł lekarz Ryan,a ja uśmiechnęłam się ze szczęścia.
 Teraz na pewno będzie dobrze.Musi.

-Mogę do niej zajrzeć?-Spytałam lekarza.
-Tak,ale tylko na chwilę.Pacjentka jeszcze jest w śpiączce.
 Usiadłam na krześle i spojrzałam na moją rodzicielkę.
-Mamo,ja też przepraszam za wszystko.Kocham cię.Proszę wróć do nas.-Szepnęłam do śpiącej postaci.
Nagle wszystkie urządzenia podłączone do kobiety zaczęły pikać,a do sali wbiegły pielęgniarki i lekarze.Zostałam wyrzucona z sali.
Co się dzieje?!Może mnie ktoś do cholery poinformować?!

Siedzieliśmy przez kilkadziesiąt minut,jak na szpilkach,wyczekując na kogoś,kto wyjdzie z sali i powie,co się dzieje.Kilka razy chyba usłyszałam hasło "Tracimy ją!",ale nie chciałam w to wierzyć.
W końcu wyszła jakaś lekarka.Spojrzała na nas smutnymi i zmęczonymi oczami.
-Przykro mi.Nie udało nam się uratować pani Smith.
Zamarłam.
Nie rozumiałam jej słów.Jak to w ogóle możliwe?!!
Nie,nie!To musi być jakaś pomyłka!Musi!!
Beau objął mnie ramieniem i przybliżył do siebie,po czym pocałował w czoło,a ja niczym szmaciana lalka,pozwalałam na kontrolowanie swojego ciała,nie wykonując żadnego ruchu.
Łzy lały mi się strumieniami po zaczerwienionych policzkach.
Słowa młodej lekarki ciągle odtwarzały mi się w myślach.
Przykro mi.Przykro mi.Przykro mi...
-Jak to się nie udało?!Kobieto,co ty do mnie mówisz?!Jak mogliście nie uratować mojej żony?!-Wybuchnął James.
-Bardzo mi przykro.
-Tobie jest przykro?!Nie,to mi jest przykro,że nie zdołaliście jej pomóc!Jacy z was lekarze?!
-Proszę pana.Proszę się uspokoić,bo wezwę ochronę!-Powiedziała ostro.
To musi być jakiś sen!Jakiś okropny koszmar i kiedy się obudzę,wszystko będzie w porządku!
Poczułam,że robi mi się słabo,a przed oczyma widziałam czarne plamki.Usłyszałam tylko głos Beau,cioci i Luke'a,a potem nastała wszechobecna ciemność i głuchość.
Zemdlałam.
_________________________________________________________
Tak bardzo Was przepraszam!Jest mi okropnie źle,że nie dodałam rozdziału na czas. :(
Jak już wiecie,chwilowo nie mam telefonu z Wi-Fi.Rozdział piszę w zeszycie i potem przepisuję go na bloggera,ale w tym tygodniu nie miałam kompletnie czasu,żeby go przepisać.Codziennie miałam jakąś kartkówkę lub sprawdzian i do tego musiałam się uczyć na resztę przedmiotów,z których nauczyciele mogą pytać i chodzić na różaniec (mam do zaliczenia 20!).
Chciałabym Was bardzo przeprosić za te opóźnienia,ale w większości nie zależą ode mnie. :c Jest mi bardzo źle,że Was zawiodłam. ;(
Przepraszam :(
Bardzo Wam dziękuję za komentarze i wyświetlenia.Jesteście cudowni! ♥
Do napisania! ♥♥ 



9 komentarzy:

  1. Super! Czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na nn
    kiedy wyjdzie cos z Beou I sie z nim roztanie?
    Czekam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wieć chcę żebyś wiedziała, że teraz płaczę, serio - mam chusteczkę w ręce i płaczę. Jej mama nie mogła umrzeć, jak to w ogóle możliwe?
    No ale cóż, stało się :c
    To była pierwsza sprawa, teraz druga - to nie Twoja wina, że rozdział nie pojawił się na czas, ponieważ każdy ma obiowiązki i one czasem nas przerastają, więc nie przejmuj się :)
    Ja w ogóle jestem z Ciebie dumba, że pomimo tylu spraw na głowie związanych ze szkołą i w ogóle z życiem prywatnym nie zapomniałaś o nas i dodałaś kolejny rozdział, który swoją drogą (co miałam napisać na początku:)) jest cudowny i fantastyczny, ale i trochę smutny (z powodu śmierci) :')
    Pozostaje już tylko napisać, że czekam na następny :3
    Pozdrawiam i weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to ja płaczę :')
      Jestem bardzo szczęśliwa,że mam takie czytelniczki,jak Ty.Bardzo Ci dziękuję za te słowa.Poprawiłaś mi humor na cały dzień ;D ♥
      Dziękuję Ci BARDZO! ♥♥♥

      Usuń
  4. Smutne i piękne jednocześnie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Tw blog z każdym rozdziałem jest coraz lepszy ❤

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow.... Wspaniały proszę jak najszybciej dodawaj kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko , placze ;( . Na serio. Nie wiem czemu ale podejrzewam, ze przed smiercia chciala jej powiedziec, ze nie jest jej matka a jej biologiczna matka jest jej ciocia. Hmm ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham tego bloga! <3 czekam z niecierpliwoscia na nn xx

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy