Uratował mnie.
Lukey znowu uratował mi życie.
Mój bohater.
-Będzie dobrze.-Wyszeptał mi do ucha i przytulił, a ja mocno się w niego wtuliłam.
Nie potrafiłam czegokolwiek powiedzieć. Żadne słowo nie przechodziło przez moje gardło. Nie kontrolowałam nawet łez, które spływały po moich policzkach niczym na zjeżdżalni.
Kiedy już wszystko zaczęło się układać i w końcu zrozumiałam, co to szczęście, jedno zdarzenie na nowo zrujnowało mi życie.
-Luke...-W końcu udało mi się coś wydukać przez płacz.
-Ciii.Jestem tu z tobą.-Spojrzałam chłopakowi w oczy. Były idealnie czekoladowe. Zatopiłam się w nich.
-Nic się wam nie stało?-Podszedł do nas starszy pan.Najprawdopodobniej kierowca samochodu.
-Nie, wszystko w porządku.-Odezwał się Luke.
-To dobrze. Dziewczyno uważaj na drodze, gdyby nie twój kolega mogłaby się wydarzyć tragedia.-Posłał mi karcące spojrzenie i odszedł do samochodu.
-Jesteś moim bohaterem. Teraz to już naprawdę nie wiem, jak ci się odwdzieczę.
-Wystarczy, że będziesz mi do końca życia gotować.-Wyszczerzył się.
-Masz pecha, bo kompletnie nie umiem gotować.-Dźgnęłam go w brzuch.
Nie wiem, jak to robił, ale przy nim mój humor zawsze się polepszał.
-Będziesz się musiała nauczyć.-Prychnęłam, na co on się zaśmiał. Pomógł mi wstać z brudnej ziemi.-Odporwadzę cię do domu.
Luke POV
-Luke...-Jej głos znów był słaby i cichy, jakby zaraz miała się rozpłakać. Zajebie tego chuja Beau. Jak on mógł jej cos takiego zrobić. Zranił moją księżniczkę.
-Tak?-Pogłaskałem ją po policzku.
-Zostaniesz ze mną?-Wyglądała tak uroczo.
-Jasne.-Odpowiedziałem, a dziewczyna mnie przytuliła.
-Jesteś najlepszym przyjacielem na świecie. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła.
"Przyjacielem". Tylko przyjacielem.
To słowo rani mnie za każdym razem. Marzę o czym więcej, ale wiem, że nie mam na co liczyć. Ona jest jak gwiazda na niebie.
Pragniesz jej najbardziej na świece, ale mimo wszystko nigdy jej nie zdobędziesz.
Jest nieosiagalna.
-Gdzie ty idziesz?-Spytała, lekko ziewając.
-Będę spał na kanapie.
-Nie ma opcji, nie zasnę sama.-Odparła i opadła na łóżku.
Wyglądała tak niewinnie i uroczo.
Położyłem się obok niej i przyciągnąłem do siebie.
-Dobranoc.-Szepnąłem jej do ucha.
-Dobranoc Lukey... dziękuję.
Natalie POV
Obudziłam się zapłakana. Śnił mi się Beau i Holly.
Próbowałam usiąść, ale uniemożliwił mi to Luke, który przyciągał mnie do siebie ręką.
Łzy spływały po moich policzkach.
Chłopak po chwili się obudził.
-Nat? Co się dzieje? Ej, czemu płaczesz?-Spytał, zaspany, a ja tylko się do niego przytuliłam.-Jestem z tobą. Nie płacz, proszę.
Jego głos mnie uspokajał. Tak jak jego obecność.
Był jak schronienie w czasie deszczu, jak oaza na pustyni.
Był jak powietrze. Bez powietrza nie da się żyć.
Potrzebowałam go, tak cholernie go potrzebowałam.
Jedyne czego pragnęłam w tym momencie to tabletka przeciwbólowa. Od alkoholu i płaczu czułam jakby zaraz miała mi eksplodować.
Usiadłam na łóżku i spojrzałam na szafkę nocną.
Luke zostawił mi tabletki i wodę.
On jest cudowny.
Ubrałam szare dresy i bluzkę z Dirty Pig, a włosy spięłam w kucyka.
Nie miałam siły na nic więcej. Chciałam tylko położyć się do łóżka i wypłakać w poduszkę.
Zeszłam na parter i w kuchni zastałam Luke'a stojącego przy patelni.
-Śniadanie.-Uśmiechnął się lekko w moją stronę i postawił na stole talerz z dwoma jajkami i beconem ułożonymi w uśmiechniętą buźkę.
Szkoda, że mi nie było do śmiechu.
-Dzięki, ale nie jestem głodna.
-Musisz cos jeść.-Odpowiedział poważnie, niczym ojciec.
-Luke, dziękuję za wszystko, ale na prawdę nie mam ochoty na jedzenie.-Podeszłam do stołu, chwyciłam telefon w rękę i spojrzałam na ekran.
11:58.
-Ale jeśli chcesz, to możesz zjeść. Ja i tak nic nie przełknę.-Do oczu napłynęły mi łzy.
-Nie, zostawię jeśli zgłodniejesz.-Odparł i podszedł do mnie.-Muszę już iść, ale za chwilę Liv powinna przyjść.-Cmoknął mnie w czoło.
-Nie musiałeś jej fatygować. Nie jestem małym dzieckiem, potrafię się o siebie zatroszczyć.
-Tak, tak.-Spojrzałam w jego oczy. Muszę przestać to robić bo kiedyś w nich utonę. Dzieliło nas kilka centymetrów.-To ja już pójdę.
Brooks nagle odskoczył ode mnie i wyszedł z domu, zostawiając mnie zdezorientowaną.
Luke POV
Tak bardzo chciałem ją pocałować, ale przeszła zbyt wiele i wydaje mi się, że to nieodpowiedni moment.
Kiedy tylko spotkam Beau, nie wyjdzie z tego cało. Jak on mógł zrobić cos takiego mojej Naty.
Nie jest twoja, Luke.
Ohh, zamknij się durny głosie.
Czy ja wariuje?!
Otworzyłem drzwi, wszędzie walały się puste butelki i czerwone kubeczki.
-Beau!-Krzyknąłem, wchodząc do kuchni.
-Nie ma go.-Znikąd pojawił się Jai, zajadając się płatkami czekoladowymi.
-A gdzie jest?-Spytałem zirytowany. Miałem dość ich wszystkich.
-Poszedł do Nat.
-Dlaczego go nie zatrzymałeś frajerze?-Mój bliźniak coraz bardziej działał mi na nerwy.
-Próbowałem, ale wiesz jak uparty potrafi być Beau.-Odparł niewzruszony, wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął coś w nim robić.
Machnąłem tylko ręką w jego stronę i ponownie wyszedłem z domu.
Natalie POV
Usłyszałam dzwonek do drzwi i niechętnie zwlokłam się z kanapy.
Nie miałam ochoty na opowiadanie wszystkiego Liv. Jest moją najlepszą przyjaciółką i może należało jej się jakieś wyjaśnienie, ale naprawdę nie miałam siły na przypominanie sobie wszystkiego. Znowu.
Przekręciłam zamek i pociągnęłam drzwi do siebie.
-Nati...-Usłyszałam JEGO głos, a do moich oczu znów napłynęły łzy.
Już chciałam zamknąć drzwi, ale chłopak przytrzymał je butem i wszedł do środka.
-Daj mi wytłumaczyć.-Powiedział i spojrzał na mnie z miną zbitego pieska.
-Tu nie ma co tłumaczyć, Beau.-Chciałam, żeby mój głos brzmiał stanowczo, ale nie wychodziło mi to kompletnie.
-Ona mnie upiła, a kiedy urwał mi się film, zaciągnęła do łóżka. Nie byłem świadomy tego, co robię.-Chciał chwycić mnie za dłoń, ale się odsunęłam.
-Świadomie czy nie, zrobiłeś to. Zdradziłeś mnie. Wiele razy dawałam ci kolejną szansę, nawet miałam poczucie winy, że...-Urwałam w pół zdaniu. Zawsze muszę powiedzieć za dużo? Ohh.
-Czemu miałaś poczucie winy?-Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale zarazem zaciekawiony.
Wzięłam głęboki oddech, żeby się zaraz nie rozryczeć i otworzyłam buzię, żeby coś powiedzieć.
-B-bo...-Zająknęłam się i na szczęście nie musiałam niczego więcej powiedzieć, bo drzwi mojego domu ponownie się otworzyły.
Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam Luke'a. W duszy ucieszyłam się, że przyszedł.
-Możesz się od niej w końcu odpierdolić?-Nie dawał po sobie znać, że jest wściekły. Mówił tylko zimnym, szorstkim głosem.
-Będę robił co chcę, bo to moja dziewczyna, Luke.-Zmierzył go wzrokiem.
-Nie jestem już twoją dziewczyną. Możesz już wypierdalać stąd i z mojego życia.-Odpowiedziałam bez cienia emocji, chociaż w środku klębiło się ich wiele.
-Teraz już możesz się pieprzyc z moim braciszkiem bez wyrzutów sumienia.
Nie docierały do mnie jego słowa. Jak on kurwa mógł?! I jak ja mogłam być taka głupia, żeby być z takim chujem jak on?
Nie zdarzyłam niczego zrobić, bo Luke rzucił się na brata, oglądając go pięściami. Beau nie był mu dłużny.
-Luke! Kurwa, Lukey!-Próbowałam ich rozdzielić i w końcu mi się udało.
Młodszy Brooks miał rozcięty policzek, a starszy wargę i chyba złamany nos.
-Beau, wynoś się stąd!-Krzyknęłam na chłopaka, a on spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem i wyszedł.-Chodź.
Złapałam Luke'a za rękę i pociągnęłam do łazienki. Wyjęłam z szafki apteczkę i nakazałam chłopakowi usiąść na wannie. Próbowałam stłumić łzy.
-Teraz może trochę zaszczypać.-Powiedziałam cicho i przyłożyłam gazę z wodą utleniania do rany na policzku. Brooksy syknął z bólu.
-Przepraszam.-Wymamrotałam i przykleiłam plastry na przecięcie.
-Dzięki.-Powiedział i wstał.-I nie przejmuj się tym kutasem.
-Kiedy przy mnie jesteś, nie przejmuję się.-Odpowiedziałam i spojrzałam w jego oczy. Dostrzegłam w nich troskę i...miłość.
Chłopak złapał mnie w talii i przybliżył do siebie. Założył kosmyk moich włosów, które opadły mi na twarz za ucho. Lustrowałam jego perfekcyjną twarz, on robił to samo z moją.
Zatrzymał się na moich oczach, a potem zjechał na usta.
-Chyba się w tobie zakochałem.-Szepnął i złączył nasze usta w najcudowniejszym pocałunku, jakiego kiedykolwiek doświadczyłam.
_____________
ewww, strasznie trudno pisało mi się ten rozdział, idk czemu :/
ale mam nadzieję, że choć trochę Was zadowolił
liczę na komentarze, bo kiedy jest ich coraz więcej, motywuję się do napisania kolejnego rozdziału dla Was :*
nw, czy coś jeszcze chciałam, sooo do napisania ♡♡
Boże kocham cię!!! Kocham to opowiadanie i ten rozdział!! W końcu się pocałowali *_* chciałam to już tak dawno :3 Dobrze tak Beau on jest dupkiem ... Zawsze potrafi tylko krzywdzić.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko bo nie mogę się już doczekać *_*
Do następnego życzę weny i Paa :* <3
to opowiadanie jest super naprawde masz do tego talent jak piszesz to z kolejnym nas zaskakujesz nie mam pojęcia co wydarzy sie w następnym rozdziale czeeeeeeeeekam !!
OdpowiedzUsuńTo najlepsze opowiadanie , jakie kiedykolwiek czytałam, masz wielki talent (; I cieszę się, że tak szybko dodałaś opowiadanie. No i najważniejsze , że oni w końcu są razem :D
OdpowiedzUsuńJak ja kocham tego bloga <3 Idzie Ci wspaniale , oby tak dalej :) Tak się cieszę , że nie jest z Beau (y)
OdpowiedzUsuńTak pięknie to napisałaś :`) Podziwiam twój talent :))
OdpowiedzUsuńczy masz w planach robienie 2 części po zakończeniu tego opowiadania :D ?
OdpowiedzUsuńzastanawiam się nad pisaniem drugiej części tego opowiadania, ale nie jestem jeszcze przekonana xx jesli sie zdecyduje, napewno zostaniecie poinformowane :*
UsuńAle z tymi samymi bohaterami ? Bo w sprawie pisania to nie ma co się zastanawiać, bo idzie Ci świetnie :)
Usuńhahaha, dziekuje xx
Usuńchyba tak, chciałam wpleść w ta historię Camerona Dallasa, ale sama nie wiem
Idzie Ci doskonale, nie mogę doczekać się xD
OdpowiedzUsuńpopłakałam się :`)
OdpowiedzUsuńkiedy kolejny??
OdpowiedzUsuńdzisiaj lub jutro xx
Usuńmiał być dzisiaj rozdział :( .
OdpowiedzUsuńprzepraszam,nie wyrobiłam się, ale jest juz teraz xx
UsuńW końcu ! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że będą razem :D
Tak fajnie to napisałaś , są razem :))) Ciekawa jestem dalszych losów bohaterów *--*
OdpowiedzUsuń