piątek, 20 marca 2015

Chapter twenty-first.

Otworzyłam oczy,a jasne,białe światło oślepiło mnie.Kilka razy zamrugałam,by przyzwyczaić się do rażącej  bieli.Rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Szpital.
Wspomnienia kilkunastu ostatnich godzin rozwinęły się przez moją głowę jak film, a łzy  niekontrolowane pływały po moich policzkach.Znowu.
-Co jest?-Spojrzałam na rozbudzonego Luke'a, trzymającego mnie za dłoń.Nawet co nie zauważyłam.-Nat, obudziłaś się.
Uśmiechnął się promienie?, ale zaraz uśmiech znikł z jego twarzy,ustępując powadze.
-Ej,nie płacz, proszę cię.-Przytulił mnie, a ja jak najmocniej się wtuliłam w jego tors.-Cii.Nie płacz.-Wypowiedział szeptem.
-Widzę, że się pani wybudziła. -Do sali wszedł lekarz, ale Nat na niego nie spojrzałam.-Zrobimy jeszcze badania i jeśli nic nie wykryją, to  wypiszemy panią.Livia!
Odsunęłam się od Lukey'a i zobaczyłam młodą pielęgniarkę, stojącą w drzwiach.
Lekarz wyszedł, po nim Luke, a Livia pobrała mi krew do badań.

Alex POV
Siedziałem w salonie razem z Mattem i Seanem.Zrobiliśmy turniej w fifę i właśnie miałem strzelić gola Mattowi, kiedy zadzwonił czyjś telefon.
-Kurwa! Mówiłem, że macie wyłączyć telefony. -Powiedziałem zły na tych matołów.
-To twój telefon, złamasie. -Odparł Sean, a ja spojrzałem na mojego iPhone'a.
Ojciec.
-Alex?-Usłyszałem załamany głos taty.Czy coś się stało Nati?
-Co się stało? Wszystko w porządku z Nat? -Spytałem zmartwiony.
-Z Natalie wszystko w porządku, ale...-głos mu się załamał.
-Co?! -Nie mogłem wytrzymać w napięciu.
-Alex, nie wiem, jak ci to powiedzieć... Mama nie żyje.
Telefon wypadł mi z ręki i leżał teraz na dywanie.
-Alex? Alex? Alex! -Z głośnika roznosił się głos ojca.
-Ej stary, wszystko w porządku? -Zapytał Matt.
-Nie. Spadajcie stąd. -Powiedziałem cicho i szybko starałem łzę, która chciała się wydostać na zewnątrz.
-Trzymaj się stary. Jakby coś, to dzwoń.
Usłyszałem trzask zamykanych drzwi. Wstałem i złapałem się za włosy, a łzy, którym do tej pory nie pozwalałem wypłynąć, niekontrolowanie zaczęły spływać po moich policzkach.
-Jak to możliwe?! -Spytałem, wiedząc, że i tak nikt mi nie odpowie.- Kurwa, jak?!
Mimo, że nie była wzorową matką i okropnie traktowała Natalie, była moją mamą i kochałem ją.Była mi bardzo bliską.
- Kurwa, dlaczego mi to zrobiłaś?! Przecież cię kochaliśmy, tata, Nati, ja. Dlaczego?-Spojrzałem w górę, próbując zrozumieć, choć nigdy mi się to nie uda.

***

Natalie POV
Od dwóch dni siedziałam w swoim pokoju, w domu ojca. Wszyscy bezskutecznie próbowali że mną porozmawiać. Nie miałam rozmowy na jakąkolwiek rozmowę, tak jak nie miałam ochoty na jedzenie.
Dużo myślałam. Nie tylko o mamie.
-Nati, proszę cię słońce, chodź coś zjeść.-Głos cioci Caitlyn wyrwał mnie z melancholii.
-Nie jestem głodna.-Tylko na tyle było mnie stać.Czułam, że jeśli wezmę do ust choć gryza, wszystko zwrócę.
Po chwili usłyszałam, że odchodzi. Wzięłam do rąk album i od nowa zaczęłam przeglądać zdjęcia. Na niewielu była Lucy, ale lepsze to niż nic.

Po kilku godzinach odważyłam się zejść na dół, by napić się wody.Miałam nadzieję  o tym, by nikogo tam nie było, ale nadzieja matką głupich.

Caitlyn POV
-James, wiem, że to może to trochę nie na miejscu, ale chciałabym powiedzieć Natalie prawdę. Może to jej wszystko ułatwi. Chciałabym, żeby w końcu wiedziała, że to ja jestem jej mamą, a nie Lucy.-Zaproponowałam Jamesowi.
Wiem,że wszystkim było teraz ciężko, mi przecież też, ale myślałam tylko o tym, żeby Naty było łatwiej.
James już chciał odpowiedzieć, ale coś mu przerwało.

Natalie POV
Usłyszałam to, co powiedziała Caitlyn, a nogi się pode mną ugięły.
-Co? Jak oni mogli mi to zrobić? -Powiedziałam szeptem i poczułam, że kręci mi się w głowie, a przed oczami pojawiły mi mroczki.
Zamdlałam.Znów.

Otworzyłam oczy, a przede mną pochylala się sylwetka Caitlyn. Nie nazwałam ją ciocią, bo przecież nią nie była. Kim teraz właściwie była?
-Nati. -Powiedziała szeptem.
-Dlaczego? -W oczach pojawiły mi się łzy. -Dlaczego mi to zrobiliście?!
-Kochanie, proszę cię uspokój się. -Caitlyn próbowała mnie przytulić, odepchnełam ją i wstałam z kanapy. Szybko ubrałam trampki leżące w na podłodze, przy drzwiach.
-Naty! Wróć tu; Natalie!
Nie reagowałam na stanowczy głos ojca, tylko wyszlam z domu, trzaskając głośno drzwiami.

Nie mogłam w to uwierzyć. Jak oni mogli mnie tak oszukiwać? Dlaczego Caitlyn mnie nie chciała? Co ty się w ogóle dzieje?
Miałam tyle pytań i brak odpowiedzi.
"Ohhh, dlaczego moje życie jest takie zjebane? "
Doszłam do starego placu zabaw.Zawsze przychodziłam tu, kiedy miałam jakiś problem. Zbierałam zeszyt i rysowałam. To pomagało mi się uspokoić, ale nie sądzę, żeby teraz zadziałało.
-Mała, co jest?-Usłyszałam znajomy głos i od razu podniosłam wzrok ze swoich butów na Alexa.
-Alex! Co ty tu robisz? I jak mnie znalazłeś? -Słabo się uśmiechnęłam i przytulilam go.
-Przyjechałem przed chwilą. Caitlyn powiedziała mi, że wyszłaś zła. Wiedziałem, gdzie cię szukać.-Poparł dłońmi moje plecy i pocałował w czoło.-Powiesz mi, co się stało?
Odsunęłam się od niego i razem usiedliśmy na huśtawkach.
Odpowiedziałam mu wszystko, co stało się podczas mojego pobytu w LA.Był tak samo zaskoczony, jak ja i widać było w jego oczach ból i smutek.
-Powinnaś porozmawiać z Caitlyn i Jamesem. Chyba chcesz znać prawdę? -Spojrzał na mnie spod długich, brązowych rzęs.
-Jasne, tylko nie wiem, czy będę w stanie z nimi rozmawiać. To wszystko mnie przytłoczyło. Najpierw śmierć mamy, a potem wiadomość, że ona wcale nią nie była. -Poczułam łzy na policzkach, ale nie miałam zamiaru nic z tym zrobić.
-W końcu będziesz musiała z nimi porozmawiać. Wracamy?
Kiwnelam tylko głową na znak, że się zgadzam i ruszyliśmy w stronę domu.

-Nati, jesteś wreszcie. Martwiliśmy się. -Caitlyn próbowała mnie przytulić, ale odsunęłam się, a Alex objął mnie ramieniem.
-Chciałabym porozmawiać. -Powiedziałam cicho i bez emocji, po czym spojrzałam na ojca siedzącego w fotelu i zakrywajacego dłońmi twarz. Był załamany śmiercią Lucy.

Usiadlysmy na moim łóżku. Spojrzałam na Cat z lekką urazą i żalem i odezwałam się.
-O co tu w ogóle chodzi?
Kobieta głośno westchnął i chwycił mnie za dłoń.
-Lucy bardzo chciala mieć drugie dziecko, ale mimo starań nie udawało się. Była smutna, przygnebiona i zła na wszystkich. James miał już tego wszystkiego dosyć i pewnego wieczoru przyszedł do mnie, żeby się wyżalić. Trochę za dużo wypilismy i stało się. Dowiedziałam się potem, że jestem w ciąży. James i Lucy dowiedzieli się o tym. Lucy jeszcze bardziej zrozpaczona i zła na nas. Ja dostałam świetną propozycję pracy w NY, moją karierą się rozwijała. Razem wymysliliśmy, że Lucy i James się tobą zaopiekują, a ja wyprowadzę się do Nowego Jorku. Było mi strasznie ciężko, ale zdecydowałam w ostatniej chwili. Chciałam też wynagrodzić Lucy to, że jej mąż zdradził ją ze mną. Miałam wielkie poczucie winy, ale kiedy cię oddałam Lucy to uczucie było jeszcze silniejsze, a moja tęsknota za tobą wyniszczała mnie. Wiele razy chciałam ci powiedzieć prawdę, ale za każdym razem się powstrzymywałam. Przepraszam cię za wszystko.
Łzy już od dawna mały mi się po policzkach. Nie mogłam uwierzyć. Historia rodem z głupiego filmu.
-Przepraszam cię słońce. Wybacz mi, proszę.
Nic nie odpowiedziałam tylko ją przytuliłam. W jej oczach widziałam ból, smutek i chyba strach. Nie miałam serca z kamienia. Nie potrafiłam odejść bez niczego, ale jeszcze nie potrafiłam jej wybaczyć. Było za wcześnie, rana za bardzo bolała.

***

Wczoraj odbył się pogrzeb. Wylałam z siebie chyba morze łez. Przyszli też Janoskians i Olivia. Byłam im bardzo wdzięczna. Tacy przyjaciele to skarb.
Dzisiaj wróciliśmy do Melbourne. Steskniłam się za tym miastem. Gdybym nigdzie nie wyjechała, może wszystko potoczyło by się inaczej.
-Nati, proszę cię uśmiechnij się chociaż raz. -Luke objął mnie ramieniem.
-W mojej sytuacji, to nie jest proste.-Spojrzałam na niego smutnie.
-Zrób to dla mnie, prooszę. -Usmiechnął się blagalnie.
-Och, okay. -Wyszczerzyłam się. -Co ty ze mną robisz?

-Alex, idę do pani Frost po Shishę! -Krzyknęłam do chłopaka, który był już w swoim pokoju.
Założyłam bluzę Alexa, która wisiała na wieszaku i wyszłam.
Zadzwoniłam do drzwi domu obok i po chwili otworzyła mi starsza pani.
-Dzień dobry pani Frost. Przyszłam po Shishę.-Uśmiechnęłam się serdecznie. Przez ten czas, kiedy mnie nie było, opiekowała się moim pieskiem. Bylam jej wdzieczna.
Shisha zaczęła zaczekać i podbierak do mnie, merdajac ogonkiem. Zabrałam ją na ręce i zaczęłam drapać za uszkiem.
-Witaj kochanie. Może wejdziesz i napijesz się herbatki?
Nie mogłam jej odmówić. Wiedziałam, że rzadko ktokolwiek ja odwiedzał. Jej mąż umarł paręnaście lat temu, a córka wprowadziła się do Rzymu.
-Bardzo chętnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i weszłam do środka.
Wystrój był raczej staromodny, elegancki i bardzo mi się podobał.
-Usiądź skarbie, a ja zaraz wrócę.
Rozalia Frost przypominała mi moja babcię, która bardzo kochałam. Dlatego czasem wpadałam do niej na herbatkę i pyszne ciasteczka, które piekła.
Zapięłam bluzę, bo zrobiło mi się trochę zimno, mimo, że w domku i na zewnątrz było ciepło.
Poczułam, ze w kieszeni coś jest. Szybko wyjęłam niezidentyfikowany obiekt i odrętwiałam.
Był to woreczek z białym proszkiem. Nie byłam taka głupia, żeby nie wiedzieć, co to.
"Jeszcze tego brakowało. "

____________________________
Chyba nie ma słów, które mogłyby wyrazić, jak podle się czuję. Wiem, że  to, że  miałam swoje problemy mnie nie usprawiedliwia. Jest mi naprawdę bardzo przykro i przepraszam, choć wiem, że to nie przywróci mi czytelników. Wiem, jak bardzo Was zawiodłam i jest mi z tym okropnie, po prostu strasznie.I jeszcze ten tragiczny rozdział, jest beznadziejny, a męczyłam się z nim tydzień.  😭
Przepraszam. 💗
i do napisania, mam nadzieję 💜

2 komentarze:

  1. Wybaczam ci tę długą nieobecność , ten rozdział jest suuuper ;)
    Z całego serca współczuję Natalie , ale ona też powinna choć trochę zrozumieć ciocie :(
    Czekam na kolejny
    Panna Domka

    ( zapraszam na następny rozdział na mojego bloga :
    http://polishdirectionersjestspoko.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przejmuj się tym :) najwierniejsi i prawdziwi czytelnicy będą czekać na rozdział z cierpliwością ;) rozdział jest w porządku, więc nie wiem na co narzekasz, ale okeej xd. Życzę dużo weny, powrotu do zdrowia i inne tego typu ^^
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy